Pokaz hipokryzji i gimnastyki politycznej zafundowali Polakom posłowie podczas debaty o projektach dotyczących aborcji. W rezultacie uczyniono krok w kierunku piekła kobiet.
W czasie dyskusji o projektach ustaw aborcyjnych padały dokładnie te same argumenty, które są obecne w debacie publicznej od lat, więc nie ma sensu ich powtarzać. Obie strony okopały się na swoich pozycjach i szans na zbliżenie stanowisk nie widać.
Jednak to dzięki Polskiemu Stronnictwu Ludowemu odrzucono obywatelski projekt, który przywracał cywilizowane normy postepowania z ciążą niechcianą, zagrożoną lub niebezpieczną dla życia kobiety.
PiS wnioskował o dalsze procedowanie obu projektów, Nowoczesna chciała odrzucenia projektu „Stop aborcji”, zaś PSL było za odrzuceniem projektu „Ratujmy kobiety”. Rezultaty były łatwe do przewidzenia.
– Obecne prawo nie jest cudowne, ale nie sądzę, byśmy byli w stanie w zgodzie wypracować coś lepszego – mówił Władysław Kosiniak Kamysz, szef PSL.
Jego zdaniem projekt komitetu „Stop aborcji” wart jest procedowania, jeśli możliwe jest wprowadzenie w nim zmian, m.in. w kwestii karania kobiet. Zapowiedział jednocześnie, że w klubie PSL nie będzie dyscypliny w głosowaniu.
Z furtki, tak usłużnie otwartej przez szefa ludowców, skorzystali natychmiast przeciwnicy aborcji. Projekt „Ratujmy kobiety” został odrzucony. W ten sposób wyborcy zostali nawet pozbawieni szans na wysłuchanie argumentów zwolenników prawa do aborcji.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…