Robert Lewandowski trafił na listę 100 najbogatszych Polaków tygodnika „Wprost”. Szacuje się, że jego majątek wynosi ok. 350 mln zł. Piłkarz zarabia 5,5 mln zł miesięcznie, czyli 177 tys. zł dziennie i ponad 120 zł na minutę. Aby osiągnąć miesięczny
dochód „Lewego”, osoba zarabiająca płacę minimalną, musiałaby pracować ponad 215 lat.
Warto pamiętać, że Polska i tak znajduje się wśród krajów najbardziej rozwiniętych i płace są u nas o wiele wyższe, niż w większości państw świata. Na całym globie miliard ludzi żyje poniżej poziomu 1,25 dolara, czyli 5 zł dziennie. Lewandowski otrzymuje równowartość ich miesięcznego wynagrodzenia za kilka kopnięć piłki. Tak olbrzymich nierówności nie da się w żaden sposób uzasadnić. Honoraria Lewandowskiego są absurdalnie wysokie i nie ma żadnych argumentów, aby zarabiał on ponad tysiąc razy więcej od przeciętnego polskiego pracownika. Dlatego tym bardziej szokuje, gdy przy dyskusji na temat nierówności w skali kraju i globu każdorazowo znajduje się mnóstwo obrońców horrendalnych nierówności.
Apologeci tak olbrzymich dochodów dla Lewandowskiego i innych gwiazd sportu zazwyczaj bronią milionowych honorariów dla gwiazd, odwołując się do ich niezwykle ciężkiej pracy. Można jednak wątpić, czy piłkarze pracują ciężej niż śpiewacy operowi, lekarze albo górnicy. Pracownicy wielu profesji wkładają ogrom wysiłku w doskonalenie swoich umiejętności, a mimo to otrzymują setki razy niższe wynagrodzenie. Trudno znaleźć argument na rzecz tezy, że praca piłkarzy jest ponad tysiąc razy cięższa od pracy pielęgniarek, tym bardziej, że ta druga jest społecznie o wiele bardziej użyteczna.
Apologeci gigantycznych honorariów dla piłkarzy i innych gwiazd argumentują też, że słynni piłkarze wypracowują zysk dzięki swojej świetnej grze. Czy naprawdę tak jest? Najlepszy piłkarz świata trzydzieści lat temu zarabiał wielokrotnie mniej niż dzisiejsi gwiazdorzy, chociaż miał nie mniej fanów i nie grał gorzej. Wysokość pensji nie jest zależna tylko od jakości gry piłkarza, lecz głównie od działalności reklamowej jego klubu czy sponsora. Głównym elementem wzrostu honorariów dla piłkarzy jest rozrost rynku reklamowego, w tym zwiększenie czasu antenowego dla reklamodawców w największych mediach i szpecenie miast olbrzymimi billboardami z wizerunkami gwiazd. Ponadto popularność celebrytów takich jak Lewandowski jest powiązana z rozpowszechnianymi w danym społeczeństwie wzorcami aspiracji czy przekazem medialnym.
Łatwo sobie wyobrazić społeczeństwo, w którym lekarze albo nauczyciele są wyżej wynagradzani niż piłkarze. Nie ma nic naturalnego ani koniecznego w tym, że sprawne kopanie piłki jest lepiej opłacane niż ratowanie ludziom życia albo przekazywanie im wiedzy.
AI – lęk czy nadzieja?
W jednym z programów „Rozmowy Strajku” na kanale strajk.eu na YouTube, w minionym tygodniu…
Bredzisz jak zwykle Szumlewicz. Lewandowski zarabia tyle ile ktoś mu chce płacić i tak długo jak chcą mu płacić. Nikomu nie zabiera pieniędzy. Ja nie zarabiam tyle ale do głowy by mi nie przyszło mieć do niego pretensje, że zarabia albo do tych co mu tyle płacą. Poza tym obrońco „ludzi pracy”, wokół futbolu czy sportu w ogóle kręci się zupełnie spory biznes i to w kilku dziedzinach dający zatrudnienie tysiącom osób.
wszystkie wielkie pieniądze, także trafiające do piłkarzy, biorą się przede wszystkim z prywatnego przywłaszczania społecznie wytworzonej wartości dodanej… po prostu wielu pracuje na bogactwo nielicznych, co nazywa się „najlepszym systemem, bo lepszego nikt nie wymyślił” ;) co ciekawe, i co widać w komentarzach, tak myśli także zmanipulowana zdecydowana większość dawców bogactwa
Piłkarze mają kasę nie z państwowych klubów tylko z prywatnych. Te z kolei zarabiają na reklamach, koszulkach, biletach i całym tym cyrku. Jeżeli ludzie oglądają piłkę, chodzą na mecze, płacą za bilety, koszulki, widząc reklamy na bandach i koszulkach kupują potem produkty to jaka wina w tym piłkarzy, że prywatny klub tyle płaci a oni tyle zarabiają. To akurat nie temat żeby tragdię robić. Prezesi i wysokopostawieni ludzie w spółkach skarbu państwa oraz przepuszczane tam grube miliony – to jest problem!
To marudzenie jest ciut bez sensu i przypomina zawracanie Wisły kijem. Bo ten świat jest tak urządzony, że dużo zarabia się nie za ciężką pracę, tylko za coś, za co chcą płacić miliony ludzi – na stadionach czy przed telewizorem. Dopóki ludzie chcą oglądać grę Lewandowskiego, to będzie zarabiać. Gdy straci ochotę lub zdolność do gry, przestanie zarabiać, bo nikt nie będzie mu płacić.
Nawiasem mówiąc, Lewy nie zarabia aż tak bardzo dużo. W każdym razie wielu sportowców kasuje znacznie więcej, i to nie tylko kopacze piłki.
Łatwo sobie wyobrazić społeczeństwo, w którym lekarze albo nauczyciele są wyżej wynagradzani niż piłkarze. – ale stworzyć takiego społeczeństwa jeszcze się nikomu nie udało.
bydło ryczące na stadionach tego nie kupi
Określając tak fanów piłki kopanej – najgorsze świadectwo wystawiasz sobie.
Miłośnikom futbolu wmówiono, że celebryci MUSZĄ ZARABIAĆ MILIONY. Nie za umiejętności, które nie są niczym wyjątkowym – ale za to że są!!!
To samo dotyczy pożal się boże gwiazdek naszej TV, aktorów serialowych…. itd.
To reklamowa rzeczywistość konsumpcyjna… Masz oglądać, kupować, kupować, kupować… Bo ten kto nie kupuje – nie jest pełnoprawnym obywatelem konsumenckiego społeczeństwa…
@Skorpion13
Fani piłki kopanej to ci, którzy sami ją kopią. Ci, którzy wydają nieludzkie dźwięki na stadionach i przed telewizorami, oglądając kopiących celebrytów, to inna kategoria.
Mandark, mosz recht