Co może zrobić lewicowiec, obserwując teraz szybujące w dół indeksy giełdowe, przepełnione szpitale i ogarniające cały świat załamanie gospodarcze? Podnieść głowę i powiedzieć: ,,a nie mówiłem, liberałowie?”. Czy jednak stać nas tylko na tyle?
Epidemia koronawirusa zatrzęsła naszym pozornie spokojnym światem w posadach. Okazało się nagle, że wbrew promowanemu przez lata twierdzeniu Margaret Thatcher, społeczeństwa jednak istnieją, a ich rola w naszym życiu jest bardzo istotna oraz że zamiast lansowanych przez kapitalizm konkurencji i rywalizacji potrzebujemy współpracy i solidarności. Przekonaliśmy się także, jak ważne jest, by usługi publiczne były na wysokim poziomie oraz by państwo działało sprawnie i dbało o wszystkich obywateli.. Również prawdziwy charakter naszej gospodarki stał się teraz widoczny jak nigdy dotąd. Kiedy ludzie zaczęli kupować jedynie to co im naprawdę potrzebne, okazało się, jak ogromna część produkcji służy jedynie samonapędzającej się lokomotywie konsumpcjonizmu, mającej napychać kieszenie bogatym. Postępująca zmiana nastrojów społecznych, wywołana tą demaskacją neoliberalnych mitów, zrodziła na lewicy duże nadzieje.
No właśnie, nadzieje na co? Wsłuchując się w te głosy można odnieść wrażenie, jakoby kryzys sam w sobie miał coś zmienić i magicznie przenieść nas w lepszy, sprawiedliwszy świat. Jak wielkie to złudzenie i pobożne życzenie, pokazuje nam przykład z 2008 roku. Wtedy też nagłówki lewicowych gazet ogłaszały koniec neoliberalizmu oraz wieściły wielkie zmiany polityczno – społeczne. Wtedy też spodziewano się, że ,,po kryzysie nic nie będzie takie samo”. Jak wiemy, nie zmieniło się w zasadzie nic, a większość ludzi, tak zawzięcie protestujących na Occupy Wall Street, pokornie wróciło do swojej pracy wielkich korporacjach.
Kryzys sam nic nie zmieni – nie obali kapitalizmu, nie zlikwiduje nierówności i nie przyniesie triumfu sprawiedliwości społecznej. Kryzys to jedynie szansa na zmianę, szansa, która wymaga od nas zorganizowania i planu działania. A tego, tak jak w 2008 roku, lewicy dzisiaj bardzo brakuje.
Mimo iż otaczająca nas rzeczywistość jest tak silnie zglobalizowana, szeroko pojętemu ruchowi lewicowemu brakuje silnej i sprawnej organizacji jednoczącej go na szczeblu międzynarodowym. Takiej, która zrzeszałaby dużą część ważnych partii i organizacji z całego świata oraz była platformą do koordynacji działań i dyskusji nad ich kierunkiem. Będącej także, dzięki swojej wielkości, wzajemnemu wsparciu i udziałom w rządach wielu państw realną siłą zdolną oddziaływać na organizacje międzynarodowe (w tym Unię Europejską) i światową politykę. Mogłaby ona pomóc stawić czoła wielu problemem, których na szczeblu krajowym rozwiązać się po prostu nie da, jak choćby zmiany klimatu, regulacja działań ponadnarodowych korporacji czy sprawa rajów podatkowych.
Dla członków partycypujących w rządach taka Międzynarodówka byłaby płaszczyzną do prowadzenia wspólnej polityki, a tym będącym w opozycji dałaby swoją sprawczością i potencjałem silny argument w walce z lokalną prawicą. Również, co dzisiaj najbardziej aktualne, mogłaby zaoferować społeczeństwom konkretną wizję świata po kryzysie epidemiologicznym oraz zakrojony na szeroką skalę projekt działań i zmian prospołecznych. Do tej roli nie może aspirować dzisiaj ani zużyta Międzynarodówka Socjalistyczna, pozbawiona udziału większości istotnych partii i niezdolna do jakichkolwiek działań, ani pogrążone w parlamentarnym formalizmie frakcje Zjednoczona Lewica Europejska oraz Socjalistów i Demokratów z PE (i tak zrzeszająca tylko część partii z Europy). Potrzebna jest nowa siła – nowa lewicowa Międzynarodówka, która pozwoli zdecydowanie i energicznie wykorzystać szansę na zmianę status quo, jaką daje nam obecna sytuacja.
Bez takiej globalnej współpracy i wspólnego planu lewica prześpi bowiem kolejny kryzys zadowalając się przebąkiwaniem, że ,,nawet Financial Times i The Economist piszą, że mamy trochę racji”, a kapitaliści jak zawsze przerzucą koszty na najbiedniejszych i wszystko wróci do neoliberalnej ,,normy”. Szczególnie teraz należy pamiętać, że sukcesy w walce z bezdusznym globalnym kapitałem były zawsze owocem przeciwstawienia mu internacjonalistycznej wspólnoty i solidarności. Nie inaczej będzie i tym razem.
Kiedy więc w obliczu kryzysu prawica postuluje powrót do państw narodowych i nacjonalistyczny partykularyzm, światowa lewica powinna odpowiedzieć nową Międzynarodówką, wyraźnie deklarując: Solidarność naszą bronią!
Układ domknięty: Tusk – Trzaskowski
Wybór pomiędzy Panem na Chobielinie a Bonżurem jest wyborem czysto estetycznym. I nic w ty…
Jak wynika z komentarzy, nawet tu na lewicy wiary w lewicę nie ma… ale to dlatego, że umysły są już tak zryte kapitalizmem, że nawet lewica skrycie marzy o Maybachach i… tfu… Bentleyach, w doopie mając biednych i „nieudaczników”. Trzeba o wiele większego wstrząsu niż śmiertelność na poziomie 1-3 procent zdiagnozowanych, by te umysły zresetować. Z ludźmi dzieje się coś niedobrego, stracili wszelką wiarę, także tę lewicową. Po prostu świat jaki jest większości odpowiada i populacja zrobi wszystko, by za parę tygodni powrócił w pełnej krasie, może z nieco wyższym finansowaniem służby zdrowia. To świat, w którym realizm łatwo pomylić z cynizmem.
A mamy w Polsce jakąś normalną lewicę? Obracam się wśród bardzo dużej ilości osób i gdy spytać ich o lewicę to ta kojarzy się im z LGBTQWERTY, imigrantami oraz skrobankami, NIKOMU nie przychodzi do głowy powiązać lewicy z pro społecznymi czy z pro socjalnymi problemami ogółu — taki jej urok, takie jej „mejbelin!!!”
Drogi Barbarzyńco!
Przecież z lewicowych – to tylko te drugo, a nawet trzecioroczne postulaty zostały.
Z podstawowych, socjalnych NIE MA NIC!!!!!!!!! Trzeba było dopiero PiS-u aby coś skapnęło…
Co Kowalskiemu z likwidacji religii w szkołach kiedy piątka jego dzieciaków nie ma na nowe ubrania i donaszają jedno po drugim, narażając się na kpiny rówieśników? Co mu po świeckości państwa czy prawach jakiegoś LGBT, kiedy musi co miesiąc dobrze skrobać portfel aby na czynsz w dawniej komunalnej kamienicy (dziś ,,cuttoffnie” odzyskanej) uskrobać? I co miesiąc sie boi, że jak nie zdąży, to na bruk z planktonem poleci? Z opałem w zimie – też nie za tęgo – bo bieda… a tu jeszcze krzyczą różne takie, żeby piece na ,,nowoczesne gazowe” wymieniać… bo to smok jakowyś powstaje w kominach… ciekawe, że palących gumę na jezdniach gówniarzy w złomie z zachodu, który kopci lepiej jak zdezelowany Berliet – nic nie słychać…
Krótko mówiąc ZAJMIJ SIĘ LEWICO TYM CO WAŻNE DLA WYBORCÓW! Zamiast wzorem pozostałych robić loda posiadaczom.
Ad. Skorpion
Nic dodać, nic ująć, 100000% racji kolego Skorpion, serdecznie pozdrawiam.
Ps. Wie kolega co mnie dziwi? Ano takie „prostaki” jak my i tysiące nam podobnych znają receptę na sukces lewicy a to „różowo-warsiafskie” towarzycho mające „sraty-doktoraty” z wszelkich dziedzin głupie niczym kołki w płocie i apiat o jednym — LGBTQWERTY, imigranty, skrobanki, LGBTQWERTY, imigranty, skrobanki, LGB…..
Po prostu brak Lenina.
Wy lewicowcy pitu, pitu a w Bułgarii premier-konserwatysta Bojko Borisow ma taki przekaz do „płaczków biznesmenów”, cytuję:
Bułgarski premier Bojko Borisow ponownie zwrócił się do biznesmenów z propozycją sprzedaży swoich drogich samochodów, zanim poproszą państwo o pieniądze na utrzymanie pracowników. Powiedział o tym podczas inspekcji budowy jednego z odcinków obwodnicy Sofii.
„Ponieważ często mnie obwiniają o to, że kogoś uraziłem… Nie chciałem nikogo urazić. Powiem tylko, że dziś w «biednej Bułgarii» są trzy Bugatti, takie jak ma Ronaldo, Bentley – 241, Ferarri – 123, Maybach – 54, McLaren – 22, Lamborghini – 87, Maserati – 311, Rolls-Royce – nie jestem pewien, ale wydaje mi się, że jesteśmy pierwsi w Europie – 84, Hummer – 280, Jaguar – około 4000, Porsche – około 5000. Kiedy powiedziałem, że przedstawiciele niektórych sektorów biznesu powinni zmniejszyć liczbę Rolls-Royce’ów, aby utrzymać pracowników, czym ich uraziłem? (…) Mówią tak, jakbym ich obraził. Chciałem chronić pracowników” – wyliczył Borisow samochody na podstawie zaświadczenia, które dostarczyła mu policja”…..
Od tego trzeba zacząć „lewico”.
A 3/4 tych drogich samochodów zapewne w leasingu (jak u nas), a nie na własność :)
Ad Jaa
Leasing czy nie ale raty DUUUŻEEEE trzeba płacić, płacą i nie płaczą boć to przecież nie ze zaskórniaków.
A Bojko ma rację — wykonuję pewne usługi dla dużej jednoosobowej spółki (ok. 1000 pracowników), firma chwilowo stanęła a pracownicy na urlopach płatnych (kto ma urlop) lub bezpłatnych, duża część na L4 i…. I wytłumacz mi droga Jaa co w takim momencie traci ów właściciel — pensji nie płaci, ZUSu nie płaci, majątku trwałego za kilkaset milionów nie traci bo nikt mu go nie bierze, pod firmą dwa Bentleye po półtorej bańki plus piękny nowy Rols za tyle samo, terenówek i Harleyów nawet nie policzę, on po prostu NIE ZARABIA ale nie traci!!!!! Co to za „silna, kapitalistyczna gospodarka” którą w miesiąc może wykończyć mały stworek-potworek o wdzięcznej nazwie COVID 19?
Pozdrawiam.
Ej no przecież giełdy odbiły! Kto miał się tanio obkupić – już to zrobił…