Neofaszyści chętnie stroją się w szaty sprzymierzeńców ruchu pracowniczego. Spod chust z logo „Solidarności” wystają im jednak kołnierze brunatnych koszul, a sedno ich politycznej oferty pozostaje niezmienne.
Od kilku lat jesteśmy świadkami umizgów skrajnej prawicy do ruchu pracowniczego. Nacjonaliści obnoszą się z symbolem „Solidarności”, udają wsparcie dla postulatów najlepiej zorganizowanych grup zawodowych i pojawiają się na ich protestach, a niewielkie grupy odwołują się nawet do strasseryzmu – kierunku politycznego, będącego socjalną frakcją nazizmu. Mimo prospołecznego sztafażu, ruchy skrajnie prawicowe nie miały i nie mają żadnej kompleksowej oferty dla pracownic i pracowników ani nie są w stanie trwale rozwiązać ich problemów. Rózgi liktorskie nie mogą być symbolem dobrobytu – mogą co najwyżej posłużyć do zaprowadzenia dyscypliny w faszystowskiej korporacji.
W polskiej debacie publicznej, która poza kilkoma niszowymi czasopismami i portalami internetowymi dawno stała się jałową groteską, samo wspomnienie słowa „faszyzm” wywołuje uśmiech na ustach prawicowych adwersarzy. „Zdefiniuj faszyzm” – mówią zadowoleni z siebie, prawicowi bywalcy salonów medialnych, a dziennikarze natychmiast przerywają tak podjęty wątek. Niektórzy jeszcze pozwolą dorzucić wpuszczonym do studia telewizyjnego nacjonalistom, że „faszyzm to ruch lewicowy” albo, dla odmiany, „faszyzm to twór włoski, polski ruch narodowy opiera się na katolicyzmie”. W obliczu takiego bałaganu pojęciowego niewątpliwie, przed przejściem do rozważań na temat stosunku faszyzmu do kwestii pracowniczej, należy pewne kwestie uporządkować.
Wstępne założenie, które przyjmuję, zabrzmi pewnie jak banał, ale warto – w obliczu wspomnianego chaosu semantycznego – jasno je wyrazić: pojęcie faszyzmu od lat 20. XX w. funkcjonuje w trzech podstawowych znaczeniach. Po pierwsze, faszyzm to ustrój polityczny, zrealizowany na gruncie włoskim, a w skrajnej formie – także w Niemczech. Po drugie, faszyzm to ideologia polityczna, która w różnych partykularnych kontekstach przebierać może odmienne formy wyrazu. W tym sensie, Narodowa Partia Faszystowska we Włoszech chętniej posługiwała się mglistymi kategoriami „duchowymi”, zaś NSDAP w większym stopniu eksponowała wątki rasowe. Po trzecie, faszyzm to ruch polityczny, podejmujący siłową konfrontację zarówno z liberalnym centrum, jak również z lewicą wszelkich odcieni. Również w tej kwestii ruchy, reprezentujące ten skrajnie prawicowy kierunek polityczny, korzystają z różnych środków i możliwości. Gdy będzie to pożyteczne dla osiągnięcia obranych celów, faszyści mogą na pewnych odcinkach bratać się np. z kościołem, by po zajęciu określonej pozycji uderzyć w niewygodnych księży, a nawet ukrócić niezależność samej instytucji. Faszyści mogą przebrać się za skinheadów, gdy ta akurat subkultura zyska popularność w określonych kręgach społecznych – chętnie jednak jeansy i glany zamienią na bluzy z kapturem i dresy gdy okaże się, że w ten sposób łatwiej dotrzeć można do potencjalnych kandydatów na ulicznych bojówkarzy.
Faszyzm w rozumieniu drugim – czyli jako ideologia polityczna – łączy w sobie kilka charakterystycznych elementów, które mogą – jak wspomniano – występować w różnych proporcjach. Niewątpliwie, pod względem historycznym idee faszyzmu wyrastały ze strachu przed bolszewizmem lub przed działalnością ruchów socjalistycznych w państwach zachodniej Europy. Wbrew opowieściom o dobroczynnym wpływie klasy średniej na stabilizację systemu demokratycznego, faszyzm był zazwyczaj głosem mieszczan, zagrożonych pauperyzacją albo, dla odmiany, obawiających się zbyt śmiałego wkroczenia klas ludowych (robotników, kobiet, imigrantów itp.) do sfery publicznej.
W kontrze do wszelkich tendencji demokratyzacyjnych oraz instytucji, typowych dla liberalnej demokracji, faszyzm optuje za ustanowieniem silnego rządu, rozpoznającego interesy narodu i zdolnego zapobiec „anarchizacji” życia publicznego. Warto podkreślić, że przez „anarchizację” rozumie się tu nie głęboki rozkład instytucji państwa, przejawiający się np. w działaniach mafii czy powszechnej korupcji. Dla faszystów bowiem znamionami owej anarchizacji jest już sama możliwość korzystania z praw obywatelskich i swoboda decydowania o sobie na podstawowym nawet poziomie. Możliwości podejmowania wolnych wyborów w codziennym życiu ideologia ta przeciwstawia hierarchię i dyscyplinę, proponując podporządkowanie jednostkowych wyborów bądź to specyficznemu pojmowaniu moralności (wywiedzionej np. z religii), bądź dobru wspólnoty narodowej, postrzeganej w kategoriach biologicznych. Specyficzne miejsce w doktrynie faszystowskiej pełni zatem pojęcie porządku, w ramach którego kolejny raz rozchodzi się typowa dla tego ruchu teoria z jego praktyką. Oto bowiem medialne twarze faszystowskich bojówek głosić mogą hasła porządku (prowadzącego, jak wspomniano, do pozbawienia ludzi podstawowych swobód), z drugiej zaś strony cechą działania tego typu grup jest destabilizacja istniejących państw. Ta destabilizacja zaś wtórnie wzmaga w społeczeństwach dążenie do poszukiwania stałości i porządku, oferowanych właśnie przez faszystów.
Warto zwrócić uwagę, że w całym powyższym wywodzie teoretycznym w zasadzie nie pojawiła się żadna wzmianka na temat stosunku faszystów do postulatów pracowniczych. Nie ma w tym przypadku: jako ruch, ideologia, a także wcielony w życie system polityczny, faszyzm nigdy nie traktował problemów pracowniczych jako pierwszorzędnych. Jako kierunek polityczny, znajdujący się w stanie walki o władzę, faszyzm chętnie schlebia dążeniom i niskim instynktom różnych grup społecznych, nawet jeśli ostatecznie ich postulaty polityczne są sobie całkowicie przeciwstawne. Znaczenie w tej sferze ma także ambiwalentny stosunek faszyzmu do nowoczesności. Pomimo wykorzystywania typowo nowoczesnych narzędzi walki politycznej, takich jak np. masowe demonstracje uliczne, ostatecznie ideałem faszyzmu nie jest bynajmniej żadna wersja państwa dobrobytu – nawet jednolitego pod względem rasowym, otoczonego drutem kolczastym, chroniącym przed „intruzami” z zewnątrz, z nielegalną aborcją i antykoncepcją, i tak dalej.
Przeciwnie: stabilna i niealienująca praca, obfitość dóbr, równościowe i otwarte społeczeństwo to warunki, w których nie może wytworzyć się faszystowski ideał człowieka. Dobrobyt bowiem dla faszysty oznacza nie tyle twórcze życie, ile prostą wegetację. W tym ideale nie mieści się także równomierna dystrybucja dóbr. Benito Mussolini wprost wskazywał, że równość to „nonsensowne, umowne kłamstwo”, podczas gdy nierówność ma, jego zdaniem, cechy „trwałe, inspirujące i pożyteczne”. Historia zainicjowanego w dużej mierze właśnie przez Mussoliniego nurtu politycznego z okresu międzywojennego pokazuje, że tym, co prominentni przedstawiciele faszyzmu cenili najbardziej, była surowość i prostota życia wiejskiego. Ruralny ideał społeczeństwa sprzyjać miał hartowaniu pożądanych jakoby cechy człowieka, pomagać w utrzymaniu tężyzny fizycznej oraz utrwalać tradycyjny wzorzec patriarchalnej rodziny z możliwie dużą gromadką dzieci. Nie bez powodu dużą część wspomnień Rudolfa Hößa, komendanta obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau, zajmują ckliwe opisy pobytów na wsi.
Dlatego też model faszyzmu, zrealizowany we Włoszech, w żaden sposób nie wpisywał się w oczekiwania ruchu pracowniczego, ani nawet – można zaryzykować tę tezę – w pewne uniwersalne pragnienia i dążenia klas ludowych. W faszystowskich Włoszech funkcjonował zakaz strajków, zlikwidowano tam również wszelkie niezależne od aparatu państwa organizacje pracownicze. Produkcja w faszystowskich Włoszech nie była nakierowana na zaspokajanie społecznych potrzeb, tylko na odpowiednie uzbrojenie aparatu państwa. Ministerstwo Korporacji pozostawiało wprawdzie syndykatom niewielką swobodę w zarządzaniu przedsiębiorstwami, polegającą na możliwości narzucania przez te instytucje zbiorowych warunków pracy. Była to jednak iluzja samorządności pracowniczej, ponieważ same syndykaty były powoływane, a w razie potrzeby – także rozwiązywane drogą odgórnych dekretów ministerstwa.
Funkcjonowanie syndykatów i korporacji nie oznaczało jednak, że faszyzm porzucił ideę własności prywatnej. Przyjęta 21 kwietnia 1927 r. Carta del Lavoro wskazywała, że optymalna ekonomicznie jest inicjatywa prywatna. Z kolei w III Rzeszy do roku 1937 sprywatyzowano wiele gałęzi gospodarki, znajdujących się w rękach państwa w okresie Republiki Weimarskiej. Na przykład w marcu 1936 r. sprzedano za 3,6 mln marek państwowe przedsiębiorstwo budowy okrętów Deutsche Schiff-und Machinenbau AG Bremen “Deschimag”, stopniowej prywatyzacji uległy największe banki (Commerz-Bank, Deutsche Bank, Dresdner Bank), a nawet część usług publicznych była świadczona przez prywatne przedsiębiorstwa. Znamienne, że wszystkie te prywatyzacje w III Rzeszy dokonywały się w czasie, gdy reszta Europy – w obliczu kryzysu – zwiększała udział sektora państwowego w gospodarce.
Nie bez powodu wielu historyków – na gruncie polskim np. Franciszek Ryszka – uznaje faszyzm za formę kapitalizmu wskazując, że nurt ten, z uwagi na wspomniany eklektyzm, może posługiwać się ornamentyką socjalistyczną, czyni to jednak wyłącznie instrumentalnie, dążąc do osłabienia wpływów lewicy w kręgach pracowniczych. Znany z internetowych dyskusji chwyt retoryczny, polegający na wskazaniu, że narodowy socjalizm nie był socjalizmem, tak samo, jak świnka morska nie jest zwierzęciem morskim, ma – wbrew erystycznemu charakterowi – silne umocowanie empiryczne.
Jednak nie tylko na bazie tych praktycznych rozwiązań ustrojowych i gospodarczych, ale także w warstwie symbolicznej, wytwarzanej przez omawiane tu ruchy, dostrzec można brak realnej, propracowniczej orientacji. Ruchy lewicowe od połowy XIX w. dążą do tego, by praca (a nie pasożytowanie na jej owocach) była jedynym źródłem wartości, a także postępu, kreatywności i pozytywnych emocji w życiu społecznym. Faszyzm natomiast ekscytuje się siłą i wszelkimi jej przejawami, czego ilustracją na etapie ruchu politycznego, walczącego o zdobycie władzy, jest działalność bojówkarska, zaś w ustroju faszystowskim – skrajna militaryzacja życia społecznego. Oprócz tego, lewica i faszyzm wytwarzają zupełnie inną otoczkę kulturową. Socjalistów czy komunistów – co wynika z uwznioślenia pracy – interesują przejawy życia klas ludowych. Nie bez powodu ruchy lewicowe jako swe symbole traktowały zazwyczaj narzędzia, którymi w codziennej pracy posługują się klasy ludowe, jak kosa, sierp, młot czy pióro. Faszyzm natomiast, traktując rzeczywistość materialną jako nieistotną, odwołuje się do mistyfikowanej przeszłości. Stąd symbol rózg liktorskich tworzyć miał złudzenie ciągłości między Imperium Rzymskim a faszystowskimi Włochami, natomiast popularność symboli runicznych w III Rzeszy wynikała z fascynacji wierzeniami starogermańskimi.
Kuriozalnym przykładem tego typu tendencji jest mit polskiej husarii, która składała się z przedstawicieli najzamożniejszych rodów szlacheckich, żyjących z pracy chłopów pańszczyźnianych.
Podsumowując, warto raz jeszcze, z całą mocą, podkreślić, że faszyzm i nazizm od samego początku same siebie definiowały jako ruchy prawicowe, których działalność wymierzona była w organizacje lewicowe i niezależne związki zawodowe. Mussolini podkreślał, że wiek faszyzmu będzie wiekiem prawicy, zaś wspomniany już Höß w swych wspomnieniach z pobytu w więzieniu pisał, że obok niego i jego ideowych pobratymców osadzono w nim także lewicowców. Tym samym, faszyzm i jego współczesne odmiany zdolne są mistyfikować rzeczywistość tak dalece, że grupy społeczne, zagrożone destabilizacją i pauperyzmem, gotowe są poprzeć dążenia ich liderów. Koniec końców jednak, ideałem faszyzmu nie jest stan dobrobytu, tylko nieustanny konflikt, przybierający finalnie postać brutalnej wojny. Paramilitarne przemarsze i ekscytacja siłą, raz rozkręcone, skończyć mogą się w na froncie, pośród wybuchających bomb. Chyba że świadome i krytyczne społeczeństwo zakończy je wcześniej.
Argentyny neoliberalna droga przez mękę
„Viva la libertad carajo!” (Niech żyje wolność, ch…ju!). Pod tak niezwykłym hasłem ultral…
Bohaterowie Klasy Pracującej swój trud przekuwają podczas otwierania kolejnych dyskontów taszcząc zdobyczny telewizor,mikrofalę ,lub kosz zapełniony paczkowanym mięsem…’
Klasa pracująca nie ma ani swiadomości ,ani checi ,honoru ni kszty godnosci.
Gdy przyjdą maszyny bedzie tylko utyskiwac i jeczec.
Smutny koniec WALKI KLAS
Czytałeś „Orso” Sienkiewicza, ciulu?
„Chyba że świadome i krytyczne społeczeństwo zakończy je wcześniej.” A co z władzą? Władza wszak idzie pod prąd społeczeństwa i holuje to brunatne bandyctwo ze sobą.
Głuptaku, Marsz Niepodległości: 70 000, kodziarze 15 000, a zojdberg z wielbicielkami baluje gdzieś na imprezce :))
„pod prąd społeczeństwa” haha