Kto nie lubi ministra Szyszki, ten zostaje bez kasy – ta prosta zasada znajduje ostatnio zastosowanie w pracach Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Instytucja odpowiada m.in. za rekomendowanie projektów związanych z ekologią do ubiegania się o dofinansowania unijne.
Dla polskich ekologów unijny program LIFE był ogromną szansą. Dobrze sporządzony wniosek w jego ramach mógł zostać objęty łączną dotacją nawet w wysokości 95 proc. wartości. Tyle, że zanim w ogóle stanął do konkursu przed Komisją Europejską, musiał uzyskać promesę Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. A w obecnej sytuacji politycznej ten najwyraźniej wprowadził dodatkowe kryterium oceny projektów – to, co sporządzający je podmiot przypadkiem nie odnosił się krytycznie do „ochrony środowiska” w wykonaniu Jana Szyszki.
Efekt? Fundusz cofnął promesy pozarządowym organizacjom ekologicznym, które w 2015 r. otrzymały największą liczbę punktów podczas oceny wniosków o dofinansowanie. O europejskie pieniądze nie zawalczy więc projekt ochrony cietrzewia zgłoszony prze Ogólnopolskie Towarzystwo Ochrony Ptaków i oceniony na 96 punktów na 100, projekt „Drzewa dla zielonej infrastruktury Europy” Fundacji Ekorozwoju, który miał punktów 98, a nawet plan renaturyzacji torfowisk, który swojego czasu zachwycił fundusz na tyle, by przyznać mu maksymalną punktację.
Kto zatem promesę dostanie? Autorzy projektów dobrych, ale nie tak dobrych, jak trzy wymienione wyżej. Z błogosławieństwem Funduszu o dotację będą ubiegać się Generalna Dyrekcja Lasów Państwowych i Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska, których propozycje dostały po 86 punktów. Im jednak można zaufać bez wahania, podlegają ministrowi Szyszce i raczej nie pozwolą sobie na jego ostrą krytykę czy organizowanie manifestacji sprzeciwu wobec rzezi Puszczy Białowieskiej. Dyrektor programowy Greenpeace Polska Robert Cyglicki w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” nie miał wątpliwości, że takie właśnie kryterium zdecydowało.
Chociaż więc za kilka dni zaczyna się kolejna edycja programów unijnych, część organizacji ekologicznych już zdecydowała, że da sobie z nimi spokój. Uznała, że nie opłaca się angażować ludzi i opracowywać skomplikowanego, stanowiącego merytoryczne wyzwanie projektu, jeśli potem z powodów politycznych i tak przepadnie. Tak postąpiła Fundacja Ekorozwoju, ta właśnie, która przez działania funduszu jednak nie dostanie szansę walki o pieniądze na ochronę drzew.
Polska trasa koncertowa probanderowskiego artysty
W Polsce szykuje się występ znanego, przynajmniej na Ukrainie artysty i szołmena Antona Mu…
jeszcze trochę a niczego nie będzie- rządy pisuarów i platfusów
No i dobrze.
Szkoda kasy na kretyńskie wygibasy. (może na żadną budowę rzadkich okazów fauny nie będą podrzucać…)