Premier Królestwa Niderlandów, Mark Rutte wywodzący się z liberalno-konserwatywnej Partii Ludowej na rzecz Wolności i Demokracji zrezygnował z pełnienia funkcji prezesa rady ministrów. Powodem, dla którego Rutte ustąpił, był nacisk partii tworzących z VVD koalicję. Ostatnie dni upłynęły w Holandii pod znakiem kryzysu politycznego i skandalu związanego z wypłatą świadczeń.

Szef niderlandzkiego rządu jeszcze wczoraj przyznawał, że nie jest zwolennikiem zwolennikiem rozwiązywania koalicji. Argumentował to pandemią koronawirusa. Partie wchodzące w koalicję rządową z VVD, czyli centrowe D66 i chadeckie CDA wymusiły na nim przedterminowe zakończenie trzeciej kadencji rządów. Rutte jednak nie odchodzi z polityki. Inaczej sprawy mają się w przypadku ministra finansów, Eric Wiebes ogłosił rezygnację z dalszego pełnienia funkcji oraz odejście od polityki.

Wiebes w rzeczywistości jest głównym sprawcą całego skandalu. Ponad 10 lat temu, na samym początku rządów Partii Ludowej na rzecz Wolności i Demokracji rozpoczął bowiem proceder nieuzasadnionego ścigania rodziców za rzekome oszustwa socjalne. Potwierdziła to powołana specjalnie do wyjaśnienia tak dużej ilości zgłoszeń komisja.

Sprawa była głównym tematem medialnym ostatniego tygodnia. Raport przygotowany przez holenderski parlament o nazwie „Bezprecedensowa niesprawiedliwość” wskazał, że nieprawidłowości miały miejsce podczas kontroli nad wypłatą świadczeń socjalnych w okresie drugiej kadencji Marka Rutte na fotelu premiera, czyli w latach 2012-2017. Niezadowoleni mieszkańcy tłumnie przybyli dziś do Hagi i na żywo oglądali konferencję prasową ustępującego premiera pod niderlandzkim parlamentem.

Na ten moment trudno oszacować, jak dużo poparcia straciła kierowana przez Rutte partia VVD. Skandal odbił się głównie na niej, choć jej lider od dawna cieszył się największym zaufaniem wśród całej klasy politycznej w Holandii. Na ten moment w Niderlandach nie ma partii opozycyjnej, która byłaby w stanie objąć prym, wygrać wybory i stworzyć stabilną koalicję rządową.

W prognozach rozkładu miejsc w przyszłym parlamencie przed marcowymi wyborami prowadzi VVD wyprzedzając skrajnie prawicową i eurosceptyczną Partię Wolności. Najbardziej prawdopodobnym scenariuszem, który ma szansę spełnić się po 17 marca tego roku jest zatem… ponowne zwycięstwo Marka Rutte i kontynuacja neoliberalnych rządów, z jakich znane jest jego ugrupowanie.

Lewicowe i centrolewicowe formacje łącznie mogą liczyć na ok. 30-35 ze 150 dostępnych miejsc w niderlandzkim parlamencie. To mało, a na dodatek taka koalicja jest praktycznie niemożliwa do stworzenia. Pomiędzy ugrupowaniami panują zbyt duże różnice światopoglądowe, a gdyby jakimś cudem udało się je odsunąć na bok, to najprawdopodobniej nie na długo.

Jeśli jakimś cudem okaże się, że VVD nie zostanie wzięte pod uwagę przy tworzeniu nowego rządu, bo przegra wybory z Partią Wolności, to skrajna prawica stanie przed szansą na utworzenie rządu z innymi konserwatywnymi ugrupowaniami, które wejdą do Drugiej Izby Stanów Generalnych.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Ławrow: Zachód pod przywództwem USA jest bliski wywołania wojny nuklearnej

Trzy zachodnie potęgi nuklearne są głównymi sponsorami władz w Kijowie i głównymi organiza…