Tym razem do działań propagandowych przeciw nowemu liderowi Partii Pracy zaprzęgnięto wojsko. Anonimowy generał grozi buntem. Poziom groteski zwyżkuje w brytyjskiej polityce.
Gdy demokracja zaczyna działać, establishment ogarnia panika. Jeszcze zanim Jeremy Corbyn, konsekwentny lewicowiec, został wybrany na szefa Partii Pracy, czyniono wszystko, by do tego nie doszło. Z jednej strony trwały czystki jego zwolenników, z drugiej nawała propagandowa, w której – jak powiedział nam w wywiadzie jeden z lokalnych laburzystowskich liderów – „nie oskarżono go jeszcze tylko o pedofilię”.
Gdy jednak klasa polityczna Zjednoczonego Królestwa przegrała bój o obsadzenie stołka przewodniczącego Labour Party – otworzyła nowy front i teraz straszy Corbynem w nadziei, iż zdemonizuje go do tego stopnia, że sami Brytyjczycy będą się go bali bardziej niż Polacy Putina. Najpierw David Cameron, obecny premier Wielkiej Brytanii, napisał na swoim profilu w portalu Twitter, iż Corbyn to zagrożenie dla „rodziny” i „bezpieczeństwa narodowego”, co powszechnie wyśmiano, teraz dla odmiany jedna z brytyjskich gazet próbuje dodać temu kuriozalnemu oświadczeniu wiarygodności, przytaczając wypowiedź „anonimowego generała”.
Tenże informator obszernie opowiedział dziennikarzom „The Sunday Times”, iż gdyby szermujący pokojowymi sloganami Corbyn miał przejąć realną władzę i dokonać „prób umniejszenia roli armii” – dojść może do buntu w wojsku i wypowiedzenia posłuszeństwa ewentualnemu premierowi Corbynowi. Bunt miałby być ostatecznym stadium „fali masowych rezygnacji”. Po prostu, generałowie brytyjscy rzucą broń i mundur, bo nie będą słuchali jakiegoś lewaka, który uważa, że należy wyjść z NATO i przeprasza za bombardowanie Iraku, a na dodatek nie śpiewa głośno hymnu, bo deklaruje, że nie lubi królowej i monarchii.
Generał Anonim oświadczył także, iż wojsko mogłoby ukrywać przed Corbynem i jego ministrami informacje o prowadzonych operacjach antyterrorystycznych z obawy o to, że ten mógłby nakazać ich wstrzymanie.
Tak to na Wyspach wyglądają meandry funkcjonalności „społeczeństwa obywatelskiego” i „demokracji” w praktyce.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Na przyszłość radziłbym używać łagodniejszych ziół.
Miejmy nadzieję,że nie są te zioła z gatunku używanego przez Camerona ;)
Co do Armii – raz,że jest to rodzaj „sektora państwowego” rządzącego się jak służby własnymi prawami,z którym zadzieranie jest dużo gorsze niż z naszymi górnikami – dwa – nie takie kuriozalne,zważywszy na ten pacyfizm.Naród który nie chce utrzymywać własnej armii będzie utrzymywał cudzą.Obecna imperialistyczna polityka międzynarodowa to czysty bandytyzm a nie bajeczka dla pacyfistów.ZSRR armię posiadał i to potężną. Owca nie przeżyje zbyt długo między wilkami i tyle.
Po krótkim przypływie nazistowskiego szaleństwa pan Bojan Stanisławski powraca do normalności. Na przyszłość radziłbym używać łagodniejszych ziół. Co do Corbyna i „demokracji” to ma pan rację. Na zachodzie (i w Polsce) nie ma czegoś takiego jak demokracja. To wszystko tylko pic , ściema i olbrzymie pieniądze wpakowane w propagandę. Jak nie wystarczy propaganda to te niezidentyfikowane(?) siły są nawet w stanie zmusić rządy poszczególnych państw do posłuszeństwa jak o tym boleśnie przekonała się o niedawno Grecja .