Han Sang-gyu, lider Koreańskiej Konfederacji Związków Zawodowych (KCTU), który od 10 grudnia przebywa w areszcie, został pozbawiony prawa do widzeń ze względu na ryzyko „zacierania przez niego dowodów”.
14 grudnia Noriyuki Suzuki, sekretarz generalny azjatyckiego oddziału Międzynarodowej Konfederacji Związków Zawodowych (ITUC) skontaktował się z prawnikami KCTU chcąc odwiedzić Hana Sang-gyu w areszcie. Prawnicy wystąpili więc do policji z prośba o umożliwienie wizyty, ale otrzymali odpowiedź odmowną. Policja argumentowała odmowę następująco: „Odmówiliśmy widzenia ponieważ istnieją obawy, że Han może przy współpracy osób trzecich dążyć do zatarcia dowodów przestępstwa. Odmawiamy wizyt wszystkim poza członkami rodziny”.
W opinii prawników KCTU uzasadnienie odmowy jest absurdalne: Suzuki poprosił o widzenie, aby wyrazić solidarność z jedynym przewodniczącym organizacji członkowskiej ITUC, który obecnie przebywa w areszcie i zobaczyć w jakich warunkach jest przetrzymywany Han. Suzuki nie jest Koreańczykiem i nie ma żadnego związku z postępowaniem jakie policja prowadzi przeciwko liderowi KCTU. Prawnik KCTU, Jang Jong-oh, określił, że takie uzasadnienie jest „śmieszne”.
Han Sang-gyu został zatrzymany po tym, jak 10 grudnia opuścił buddyjską świątynie, w której ukrywał się przed policją od 16 listopada. Związkowiec schronił się tam po protestach, jakie KCTU zorganizowało w Seulu, sprzeciwiając się planowanej liberalizacji prawa pracy i podpisaniu przez Koreę porozumienia handlowego TPP. W demonstracji wzięło udział 60 tys. osób i był to największy protest uliczny w Korei Południowej od wielu lat. Na skutek starć z policją 10 demonstrantów zostało rannych; 51 osób aresztowano.
[crp]Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…