Model ekonomiczny, w którym kapitaliści prywatyzują zyski i uspołeczniają straty ma się wybornie!
Niemiecki przewoźnik lotniczy Lufthansa prowadzi negocjacje z rządem kanclerz Angeli Merkel w sprawie uzyskania pomocy publicznej sięgającej 9 mld euro. Rozmowy przeciągają się, bowiem zarząd przedsiębiorstwa chce, by pomoc miała miejsce w formie pożyczki a nie wykupienia udziałów, czyli częściowej nacjonalizacji firmy, do czego z kolei skłania się niemiecki rząd. Władze przewoźnika szantażują rząd, że jeżeli ten nie ustąpi od chęci wykupienia przedsiębiorstwa, te ogłoszą upadłość i zwolnią kolejnych pracowników.
Gdyby państwo niemieckie zostało współwłaścicielem Lufthansy (sprywatyzowanej w 1994 roku) poprzez zakup udziałów, miałoby znaczący wpływ na proces decyzyjny. Tymczasem udzielenie pożyczki nie zmienia struktury własności przedsiębiorstwa. Pozwala też posiadającym w nim udziały akcjonariuszom na czerpanie zysków kosztem zatrudnionym w niej pracownikom.
Podobne rozmowy toczą się z rządami Austrii, Szwajcarii i Belgii, w których Lufthansa ma swoje oddziały regionalne.
Karsten Spohr, dyrektor generalny Lufthansy, dąży do jak największego ograniczenia wpływu państwa. W wywiadzie dla magazynu Die Zeit powiedział: „Jeśli Republika Federalna [Niemiec – przyp. red.] będzie miała zbyt duży wpływ na sprawy biznesowe […] to wówczas niezwykle trudno będzie kierować firmą.” Dyrektor snuje wizje, że ewentualne sukcesy spółki w przyszłości zależą od tego, że pozostanie ona całkowicie w rękach prywatnych.
Aby uniknąć interwencji państwa, Lufthansa szantażuje niemiecki rząd, od którego domaga się pomocy, grożąc ogłoszeniem niewypłacalności. Taka procedura pozwoliłaby obecnemu zarządowi na restrukturyzację spółki kosztem istniejących układów zbiorowych i zobowiązań emerytalnych swoich pracowników; uderzyłoby to również w dostawców i wierzycieli. Na początku miesiąca Lufthansa ogłosiła, że zwolnionych zostanie 18 tys. pracowników. Gdyby ogłoszono niewypłacalność, liczba ta byłaby o wiele większa.
Międzynarodowy przemysł lotniczy związany z przewozami pasażerskimi ogromnie ucierpiał w wyniku kryzysu wywołanego pandemią COVID-19. Przed kryzysem Lufthansa przewoziła 350 tys. pasażerów dziennie, tymczasem w kwietniu było to średnio zaledwie 3 tys. osób dziennie. Liczba lotów została zmniejszona o 97 proc. Spohr poinformował, że jego linia lotnicza traci 1 mln euro na godzinę, mimo że jej pracownicy otrzymują specjalne świadczenia od państwa z tytułu skróconego czasu pracy. Spohr szacuje, że powrót samolotów do poziomu sprzed kryzysu zajmie kilka lat.
Podobnie jest w przypadku europejskich konkurentów Lufthansy. British Airways planuje zlikwidować 12 tys. miejsc pracy, czyli zmniejszyć zatrudnienie prawie o jedną trzecią (w tej chwili brytyjski przewoźnik zatrudnia 42 tys. osób). Scandinavian Airlines (SAS) przymierza się do zredukowania zatrudnienia o połowę, czyli zwolnienia 5 tys. osób. Norwegian Air spodziewa się, że większość floty samolotów zostanie uziemiona na co najmniej 12 miesięcy. Air France otrzyma dofinansowanie w wysokości 7 mld euro, a KLM otrzyma od 2 do 4 mld euro.
Przeciwne planom zarządu są działające w Lufthansie związki zawodowe, które zaapelowały do kanclerz Merkel, by pomoc jej rządu miała formę wykupu udziałów w spółce, co pozwoliłoby ochronić prawa pracownicze, zabezpieczenia społeczne oraz przyjęte układy zbiorowe. Związkowcy słusznie wskazują, że nie jest w interesie rządu pomaganie garstce posiadaczy, bez zabezpieczenia interesów tych, którzy na ich dobrobyt pracują.
Nie wiadomo, jak ostatecznie zachowa się niemiecki rząd. Rządy państw kapitalistycznych decydują się wspierać linie lotnicze nawet wtedy, gdy są one całkowicie sprywatyzowane, ulegając szantażowi ze strony ich właścicieli.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
No, no, Angela sobie przypomniała, że jest z NRD!
I macie ów ,,wyborny kapitalizm” w całej krasie. Szantaż posiadaczy wobec rządu!
Wszystko sprowadza się do jednego ZAPŁAĆCIE NASZE DŁUGI BO INACZEJ ZWALIMY WAM NA KARK BEZROBOTNYCH.
A może by tak pójść na to ogłoszenie upadłości, przejąc w zarząd komisaryczny i znacjonalizować bez odszkodowania? Bo przecież firma splajtowała! Pomoc publiczna dla prywatnej firmy będzie niezgodna z dyrektywami UE.
Dobra koncepcja. Tylko że może się podnieść jazgot o wolności, konstytucji i wartościach europejskich, nawet w Niemczech…
Z tym że nadzwyczaj łatwo będzie ją skanalizować na kryzys COVID-19!