Jeżeli komuś ciągle się wydaje, że Prawo i Sprawiedliwość jest partią propracowniczą, niech spojrzy na to, co partia rządząca wyczynia w spółkach skarbu państwa. Mobbing, dyskryminacja, walka z nieposłusznymi wobec władzy związkami zawodowymi, arbitralne dodatki dla przyjaciół prezesów, traktowanie firm jako folwarków PiS-owskich nominatów. Przykłady można mnożyć.
W Polskich Liniach Lotniczych LOT – zwolnienie dyscyplinarne 67 osób, zastraszanie pozwami sądowymi związków zawodowych, umowy śmieciowe, dyskryminacja niewygodnych związków. W Państwowych Portach Lotniczych również masowe zwolnienia dyscyplinarne, autorytarne narzucanie antypracowniczych rozwiązań i brak jakiegokolwiek dialogu, a do tego wykorzystywanie Centralnego Biura Antykorupcyjnego dla osobistych interesów prezesa firmy (była o tym niedawno mowa w „Superwizjerze”). W Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej – olbrzymie nierówności płacowe i zwalnianie pracowników, którzy zwrócili się o pomoc do komisji antymobbingowej. Na Poczcie Polskiej – gigantyczne rozpiętości płacowe między pracownikami na tych samych stanowiskach, niskie wynagrodzenia, a ostatnio zwolnienie dyscyplinarne lidera związku zawodowego, który odważnie działał na rzecz praw pracowniczych.
Do tego w większości firm nadzorowanych przez państwo gigantyczna rotacja kadr, zwolnienie setek członków załóg i całej dotychczasowej kadry zarządzającej i zatrudnienie na jej miejsce PiS-owskich nominatów, ich rodzin, znajomych, współpracowników. Wbrew deklaracjom prezesa Kaczyńskiego, w wielu spółkach skarbu państwa znacznie podniesiono zarobki kadrze zarządzającej. Zamiast skromności i kompetencji mamy potężne i bogate dwory ludzi oddanych partii. Nie ma żadnych kryteriów merytorycznych , żadnych zasad odpowiedzialnego biznesu, żadnych procedur ograniczających samowolę zarządów państwowych firm i spółek skarbu państwa. Na dodatek na wszelkie skargi dotyczące patologii w stosunkach pracy w przedsiębiorstwach nadzorowanych przez państwo, ministrowie odpowiadają, że to nie ich kompetencje i nie ich zadanie. Innymi słowy zarządzanie strategicznymi polskimi firmami polega na instalowaniu przez partię rządzącą ludzi jej oddanych, a następnie unikaniu odpowiedzialności za jakiekolwiek patologie.
Premier Mateusz Morawiecki bardzo często wyraża dumę z największych polskich firm, wskazując, że są naszym narodowym skarbem, z którego powinniśmy być dumni. Być może ma rację, ale w takim razie na partii rządzącej spoczywa odpowiedzialność za zdezawuowanie i pozbawienie blasku narodowego skarbu.
AI – lęk czy nadzieja?
W jednym z programów „Rozmowy Strajku” na kanale strajk.eu na YouTube, w minionym tygodniu…
Piotruś!
A weź się palnij piąchą w klatę i powiedz że poprzednicy postępowali inaczej.
Chyba niekoniecznie, a Tobie optyka się zmieniła po zmianie siedzącego u steru kaczorka.
Jak rządziło „lewicowe” hahahahahah!!!!!!!! SLD to Piotruś – związkowiec (figura w OPZZ) rozpościerał nad nimi parasol ochronny i nawet nie pisnął jak „towarzysze” wcielali w życie neoliberalny zamordyzm pracowniczy, pchali „po uważaniu” swoich do państwowych spółek, sprzedawali ochoczo majątek narodowy z zapałem godnym Balcerowicza oraz uwielbiali precjoza pod nazwą „kulczyki”……………..
Szumlewicza interesuje tylko walka z kościołem i ochrona pewnych części rowerowych, pracownikami najemnymi brzydzi się jak Neuman Tczewem.
Pozdrawiam kolegę.