Z okazji zakończenia szczytu COP24 działacze Greenpeace zamierzali przelecieć nad elektrownią Bełchatów balonem z napisem „Save the climate” („Uratujmy klimat”). Policja jednak nie dopuściła do wydarzenia.
Greenpeace zaplanowała godne rozpoczęcie szczytu (działacze wdrapali się na jeden z kominów elektrowni, by stamtąd wezwać polski rząd do większej troski o klimat) i równie godne jego zakończenie: mieli zamiar przelecieć balonem nad elektrownią w Bełchatowie.
Nie udało im się jednak wystartować – najpierw próbowali wzbić się w powietrze z terenu dawnego ośrodka sportowego pod Bełchatowem, ale policja wezwana na miejsce zadzwoniła po właściciela działki, a ten nie zgodził się na akcję.
#akcja #aktywiści #lotbalonem #nasygnale #policja #łódzkie #Bełchatów #Greenpeacehttps://t.co/h75vqrHpi0
— TVP3 Łódź (@tvp3_lodz) 14 grudnia 2018
Później kolumna samochodów działaczy, eskortowana przez policję, skręciła nagle do lasu, aby jeszcze raz spróbować odpalić balon na polanie. Jednak na miejscu znów pojawiła się policja.
Funkcjonariusze zablokowali drogę do lasu i przez megafon informowali ekologów, że popełniają wykroczenie. Jednak, jak się okazało, nie wszyscy działacze mówili po polsku, postanowiono więc przewieźć wszystkich na komisariat celem złożenia wyjaśnień. Wśród wezwanych znalazł się m.in. dziennikarz „Wyborczej” towarzyszący Greenpeace’owi. Prawdopodobnie wszyscy otrzymali mandaty.
W trakcie sobotniej sesji plenarnej COP24 strony przyjęły dokument końcowy katowickiej konferencji klimatycznej. Polski rząd i miasto Katowice otrzymały podziękowania za organizację szczytu, jednak fakt, że antynagroda „Skamielina roku” pierwszy raz w historii została przyznana gospodarzowi imprezy, daje do myślenia.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Toż przecież polityk, który chce pozamykać kopalnie już się objawił. Greenpeace może zakrzyknąć wiosna nasza
nie umieli zorganizowac akcji, hahaha… a tak trudno bylo dogadac sie z kims z okolicy i startowac z zezwoleniem z prywatnej dzialki? wowczas policja bez nakazu moglaby im skoczyc…
Przecież napisane, że nie wszyscy gadali po miejscowemu. A potem zdziwienie, ze nie polecieli.