![](https://strajk.eu/wp-content/uploads/2018/10/Nepal-Migrant-Workers-Malaysia.jpg)
Przedsiębiorstwa znad Wisły nie mogą znaleźć chętnych do pracy. Powód jest prosty – płace są zbyt niskie, a rynek nadwyczaj chłonny. Zamiast podnieść płace, wolą jednak sięgnąć po zaciąg z zagranicy. Największą desperacją na tym polu wykazują się firmy z branży budowlano-energetycznej.
Już nie tylko Ukraina i Białoruś, ale również Nepal czy Mołdawia – te kierunki penetrują polacy kapitaliści w poszukiwaniu taniej siły roboczej, które pozwoli im zachować ciągłość realizacji zamówień i podnieść stopę zysku. Robotnicy z biedniejszych krajów mają bowiem, co zrozumiałe, niższe oczekiwania płacowe, a więc stanowią doskonałe zastępstwo dla coraz bardziej ceniących swoje umiejętności Polaków. Dotychczas rolę rezerwowej armii pracy pełnili głównie Ukraińcy. Od czasu, gdy Niemcy i inne kraje „starej Unii” otworzyłyu dla nich swój rynek pracy, nasi wschodni sąsiedzi zwiększyli swoje wymagania finansowe, doprowadzając do rozpaczy polskich właścicieli.
![](https://strajk.eu/wp-content/uploads/2018/10/Nepal-Migrant-Workers-Malaysia-300x181.jpg)
Cezary Mączka, członek zarządu Budimex SA w rozmowie z innpoland.pl utyskiwał, że pracownicy z Ukrainy przyjeżdżają do Polski tylko na chwilę, a potem uciekają do bogatszych krajów. Nawet taki sygnał nie skłonił jednak dobordziejów znad Wisły do zwiększenia nakładów na płace. – Oczekujemy rozszerzenia listy krajów, z których zatrudnianie pracowników odbywa się na uproszczonych zasadach, jak jest to w przypadku Białorusi i Ukrainy – apeluje Mączka w ostatnim raporcie Zespołu Doradców Gospodarczych TOR. Jakie to mają być kraje? Indie, Bangladesz, Mołdawia, a przede wszystkim Nepal. Obywatele himalajskiego państwa są łakowym kąskiem dla kapitalistów. Dlaczego? Są bardzo wytrzymali, zdyscyplinowani i mają niskie oczekiwania płacowe.
Jak informuje Ministertwo Pracy, Rodziny i Polityki Społecznej, to o właśnie Nepalczyków najwięcej przybywa nad Wisłę jeśli chodzi o sektor budowlany. Z 8 tys. pozwoleń na pracę, obywatele tego kraju dostali 25 proc. Kolejne 1373 trafiło w ręce Hindusów, a 935 – mieszkańców Bangladeszu. Przedsiębiorcy nie mogą wyjść z zachwytu nad swoimi nowymi podwładnymi.
Pracownicy z Azji słyną z solidności i są zainteresowani podjęciem pracy u jednego pracodawcy na długi czas (1-3 lata), co jest istotnym atutem dla polskich firm zmagających się z dużą fluktuacją kadr lub wręcz całkowitym brakiem rąk do pracy w niektórych regionach kraju. W Nepalu, Indiach i Wietnamie jesteśmy w stanie znaleźć zarówno pracowników niewykwalifikowanych, do przyuczenia, jak również wykwalifikowanych, takich jak spawacze, szwacze i szwaczki, tapicerzy czy stolarze – opowiada Magdalena Derlacz-Popławska z agencji pośrednictwa pracy „Ontos”, dodając jeszcze, że szaleńcze zaintresowanie siłą roboczą z Dalekiego Wschodu rozpoczęło się jesienią 2017 r. i trwa do dziś. – Zgłaszają się do nas przede wszystkim firmy, które dotychczas były w stanie znaleźć pracowników na Ukrainie. Teraz im się to nie udaje – wyjaśnia.
W ubiegłym roku Amnesty International wytknęło władzom Nepalu, że te stosują ciche przyzwolenie dla łamania praw pracowniczych. Według AI rząd jest zainteresowany głównie przelewami, jakie migranci wysyłają z zagranicy do kraju (to jedna trzecia PKB Nepalu), a warunki, w jakich przychodzi pracować obywatelom, zupełnie nie obchodzą władz w Katmandu.
Problem ze znalezieniem chętnych do pracy mają w Polsce szczególnie duże firmy, zatrudniające ponad 250 osób. Aż 3/4 z nich narzeka ma brak rąk do pracy. Mimo to kapitaliści nadal nie zamierzają się dzielić z nami swoimi zyskami
Rząd zrzuca maskę
Dzisiejszy dzień przejdzie do historii jako symbol kolejnej niedotrzymanych obietnic przed…
AI może wytykać różne rzeczy władzom różnych krajów, ale fakty są takie, że pracownicy emigrują aby lepiej żyć w innym państwie, lub za pieniądze tam zarobione. W Europie zachodniej również łamano prawa pracownicze ludzi z dawnego bloku wschodniego, gdyby tolerowane nie były słabe płace, brak bezpieczeństwa socjalnego, nie było przyzwolenia na wyzysk, to kapitaliści z żadnego państwa nie sięgaliby po zagraniczną tanią siłę roboczą. Jeśli migracja nie miałaby dusić presji płacowej nie było by jej.
P.S. Skąd taka zmiana narracji na portalu, teraz czytamy o rezerwowej armii pracy, onegdaj pisał Pan o ”uczestnikach rynku pracy”, oraz o budowaniu dobrobytu przez emigrantów, żywo strofując adwersarzy liberalnej polityki migracyjnej w kontekście najczęściej ”uchodźców’, którzy przez kapitalistów byli przecież postrzegani jako przyszła tania siła robocza. A że wyszło trochę inaczej niż planowali.
Chodźcie dalej głosować na polskich spekulantów i zagraniczne koncerny!
Do refleksji!
No i nareszcie doszlusowaliśmy do czołówki światowej! W wyzysku niewolników.