„Solidarność naszą bronią, narodowcy niech się gonią”, „Warszawa wolna od faszyzmu”, „Walka klasowa, a nie narodowa” – to tylko niektóre z haseł, które wybrzmiały na największej od lat demonstracji antyfaszystowskiej w Warszawie.
Policja wyjątkowo nie chciała w tym roku podawać informacji na temat wielkości demonstracji, odbywających się w stolicy z okazji 11.11 – prawdopodobnie rozkaz w tej sprawie przyszedł z góry; władze Polski nie chciały, żeby okazało się, że demonstracja KOD była równie liczna jeśli nie liczniejsza niż Marsz Niepodległości. W związku z tym media mogły podawać dowolne informacje również na temat marszu „Za wolność naszą i waszą”, organizowanego przez Koalicję Antyfaszystowską. Panorama podała, że było na nim 150 osób, TVN mówił o „kilkuset”, zaś „Gazeta Wyborcza” napisała o tysiącu – marsz był jednak znacznie liczniejszy niż w latach poprzednich i zgromadził z pewnością ponad 2 tys. uczestników. Jako jedyny nie opierał się przede wszystkim na świętowaniu rocznicy niepodległości, ale okazaniu sprzeciwu wobec rosnącego znaczenia skrajnej prawicy. W zgromadzeniu udział wzięła partia Razem, Feminoteka, Miłość nie wyklucza i inne organizacje LGBT+, związek zawodowy „Inicjatywa Pracownicza”, Pracownicza Demokracja, środowiska anarchistyczne i antyfaszystowskie z całej Polski. Poza biało-czerwonymi flagami, których z pewnością było znacznie mniej niż na pozostałych imprezach z okazji Święta Niepodległości, obecne były także flagi tęczowe i czarno-czerwone.
Marsz zatrzymywał się kilkukrotnie – pod galerią sztuki Zachęta, gdzie wspominano morderstwo Gabriela Narutowicza, pierwszego prezydenta II RP zamordowanego przez nacjonalistę Eligiusza Niewiadomskiego (warto zwrócić uwagę, że współcześnie kontynuatorzy myśli mordercy kilka dni temu składali kwiaty na jego grobie) oraz pod Uniwersytetem Warszawskim, gdzie z kolei była mowa o getcie ławkowym i tradycjach polskiej antysemityzmu. Poza realną groźbą przemocy i dominacji ze strony środowisk nacjonalistycznych i sprzyjającego im obozu rządzącego poruszano także kwestie prawa do przerywania ciąży i wspominano o ofiarach warszawskiej reprywatyzacji. Wyraźnie obecne były wątki antykapitalistyczne: tłum skandował „A-anti-anticapitalista”, „Walka klasowa a nie narodowa”, „Ani kapitalizm, ani nacjonalizm”. Demonstracja przebiegła bez żadnych zakłóceń ani aktów przemocy, jednak jedna z grup antyfaszystów już po marszu została przez nieznanych „patriotów” obrzucona szklanymi butelkami. Nikt nie odniósł poważnych obrażeń.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
lewackie śmieci powiiny lądować na śmietniku
Zaraz, przecież w zeszłym roku też była mowa o 2000 uczestników
Sprostowanie: To miasto nie chciało podać oceny liczebności pochodów. Natomiast policja podała. Marsz Antyfaszystowski oceniła na 900 osób co było znacznym niedoszacowaniem.
Lewaccy faszyści, od oeneru różnią się tylko kolorem kominiarek, ale w łepetynach podobna sieczka ideologiczna oparta na szowinźmie
Dokładnie tak jest.
I jeszcze tym, ze używają mózgów, a nie bejzboli.
A znasz jakiegoś? Rozmawiałeś z którymś? Czy tylko pie.rdolisz głupoty?
A bezmózgą hołotą się nie rozmawia. Można co najwyżej wobec hołoty stosować się do tejże hołoty haseł.