Największy od 17 lat pożar trawi bezcenne tereny Biebrzańskiego Parku Narodowego. Strażacy walczą z żywiołem od trzech dni, a specyfika miejscowej przyrody nie ułatwia im zadania. Czy to dopiero przedsmak koszmaru, jaki czeka w tym roku Polskę? Wszak meteorolodzy są pewni: po koronawirusie czeka nas największa od lat susza.
W niedzielę i poniedziałek spłonęło 1,4 hektarów na styku powiatów monieckiego, sokólskiego i augustowskiego. We wtorek rano strażacy zakończyli akcję, by wkrótce powrócić, bo ogień i dym pojawił się w środkowym basenie Biebrzy, w lasach na północ od Wrocenia. Pożar wciąż się rozprzestrzeniał. Dotarł do wydm Tchórze Grzędy i uroczyska Nowy Świat, a działania strażaków utrudniał fakt, że we Wroceniu nie ma mostu przez Biebrzę, jedynie przeprawa promowa. Przez cały dzień prom przewoził przez rzekę strażaków, którzy następnie pieszo lokalizowali pożar i gasili go ręcznym sprzętem.
– Teren jest trudno dostępny. Nie możemy użyć pojazdów gaśniczych. Wielokrotnie musimy przebyć pieszo kilka kilometrów, aby dotrzeć do ogniska pożaru. Podstawową trudnością jest jednak zmieniający się, silny wiatr, który rozdmuchuje ogień na nowo lub przemieszcza w inne miejsca – powiedział mł. bryg. Paweł Woźniewski z Komendy Powiatowej PSP w Mońkach lokalnemu portalowi Kurier Poranny.
To właśnie z powodu wiatru pierwsze optymistyczne doniesienia z wtorku rano, mówiące o tym, że pożar został ugaszony, okazały się przedwczesne. W ciągu dnia odkryto kolejne ogniska.
W akcję gaszenia torfowisk, trzcinowisk i trudno dostępnych nieużytków zaangażowanych było około stu strażaków. Do lokalizowania ognia wykorzystywano drony, w tym te na stanie 1 Podlaskiej Brygady Wojsk Terytorialnych i Lasów Państwowych. Lasy skierowały również na pomoc strażakom cztery samoloty Dromader, zdolne przenosić po 1800 litrów wody.
– Przez suszę ogień nie ma gdzie się zatrzymać. Choć angażujemy wszystkie swoje siły i środki pożarem zagrożony jest cały obszar Parku – mówi dyrektor Parku Andrzej Grygoruk.
O godz. 18.30 we wtorek na profilu Parku na Facebooku informowano, iż strażacy wspólnie z pracownikami parku starali się nie dopuścić do tego, by ogień objął kolejne połacie lasów na Grzędach i Czerwonym Bagnie, jednak sytuacja pozostawała bardzo trudna.
– Złe wiadomości sa takie, że bardzo dramatycznie jest teraz za lasem wroceńskim w stronę rzeki Ełk. Pożar błyskawicznie obejmuje wysokie trzcinowiska, wydaje się nie do opanowania. Udaje się gaszenie tylko na fragmentach łąk wykaszanych – napisali pracownicy Parku. Na pożarzyskach jeszcze po zakończeniu działań tli się torf, więc pracownicy Parku nie opuszczają terenów, gdzie strażacy już zażegnali największe niebezpieczeństwo. – Akcja gaśnicza prowadzona jest w niezamieszkanej, bezdrożnej okolicy, ogień dotknął puste tereny stosunkowo niezmienione ludzką ręką. Ale na tyle mocno przetworzone przez cywilizację – w XIX i XX w. prowadzono nad Biebrzą prace melioracyjne – by teraz płonęły tam m.in. z definicji niepalne torfowiska – pisze Jędrzej Winiecki na łamach Polityki.
– To ptasi raj. Tysiące gęsi, kaczek, wiele batalionów, rycyków, kulików zatrzymywało się tu na wiosennych migracjach, by się wzmocnić przed dalszą wędrówką. W nieprzebytych bagiennych lasach są ostoje rzadkich dzięciołów, sów, bielików, czy orlików grubodziobych – najrzadszych orłów Europy. Odnotowano tu ponad 280 gatunków ptaków, w tym wiele rzadkich i gdzie indziej ginących, takich jak dubelt, cietrzew, wodniczka. To miejsce, gdzie mogliśmy podziwiać łosie, żyją tu rysie, kilka rodzin wilków. Mszyste torfowiska tworzyły się tu powoli od tysięcy lat, tworząc mokrą, bagienną gąbkę, dającą najlepszy, bo naturalny magazyn retencyjny, w tak suchych ostatnio latach. To przyrodnicza perła, bo w ostatnim stuleciu osuszono aż 86 proc. wszystkich torfowisk Polski. Rzadkimi roślinami zachwycają się naukowcy całej Europy – pisze dyrektor Biebrzańskiego Parku Narodowego w apelu o wsparcie akcji gaśniczej. Teraz ekosystem, który opisał, poniósł niepowetowane straty.
Dane do wpłaty znajdują się tutaj.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
nie susza tylko miejscowy debil
A co z ekologią? Niech się natura sama ureguluje! Nie ratować, tak jak z kornikiem drukarzem! Nie interweniować! Przyroda sobie poradzi!
Hue hue hue, była to oczywista ironia!
No właśnie – pożar to też zjawisko przyrodnicze, nie gasić.
Tak zwłaszcza, gdy zaczyna płonąć nagle w kilku miejscach, albo bagna zapalają się od łąk podpalonych przez człowieka – rzeczywiście sama natura
Oczywiście! Działalność natury! To hańba, że gasili! Podać strażaków do unii europejskiej!! I zabrać dofinansowanie!
(też wpadłam w ton tej ironii)