Dziś odbył się kolejny dzień protestu operatorów żurawi wieżowych. O godzinie 11 w Warszawie operatorzy przerwali pracę na godzinę i symbolicznie użyli sygnałów dźwiękowych – syren. Niestety nie wszystkie syreny zawyły. Na jednej z budów sygnał dźwiękowy był tak słaby, że ledwo go było słychać na dole. Problemy techniczne dźwigów, to jeden z powodu protestów.
– Sygnał dźwiękowy jest potrzebny, żeby pracownicy na dole wiedzieli, że coś jest nie tak. Wtedy cała budowa powinna stanąć, bo sygnał dźwiękowy może oznaczać niebezpieczeństwo i problemy techniczne. Jeśli klakson nie działa, jest to sytuacja potencjalnie bardzo niebezpieczna – mówi w rozmowie z naszym portalem jeden z uczestników protestu.
Dziś pod listem protestacyjnym jest już podpisanych ok. 60 osób. W całej Warszawie pracuje około 200 operatów żurawi, i to Warszawa nadaje ton protestom. Od organizatorów wiemy, że do protestu dołączają powoli kolejne miasta: Trójmiasto, Bydgoszcz, Łódź.
Protestujący wysłali list z żądaniami do firm pośredników pracy i właścicieli dźwigów. Na odpowiedź będą czekać jeszcze przez kilka dni, a jeśli nie dojdzie do konsensusu, planują ostrzejsze formy protestu. Na razie jednak są nastawieni na dialog.
Głównymi postulatami nadal pozostaje przestrzeganie przepisów BHP, 8 godzinny dzień pracy i minimalna stawka godzinowa w wysokości 37 zł brutto.
Opublikowany przez Protest Operatorów Żurawi Wieżowych – Warszawa Środa, 28 kwietnia 2021
– Pracuję na żurawiach już 15 lat, i tak źle z pieniędzmi jak teraz jeszcze nie był o- komentuje jeden z uczestników protestu- Stawki są za niskie. To jest niebezpieczna praca na wysokości, odpowiadamy za bezpieczeństwo na budowie. Nasz błąd może kosztować ludzkie życie. Chcemy być wynagradzani proporcjonalnie do odpowiedzialności. Domagamy się też przestrzegania przepisów BHP na terenie budów, co obecnie nie zawsze ma miejsce.
Jeśli rozmowy w ciągu najbliższych dni nie przyniosą oczekiwanych rezultatów, protest będzie kontynuowany. W jakiej formie? Czas pokaże.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Problem jest inny. Nie nominalna wartość płac ale siła nabywcza. Ona i tak wzrosła, ale już mamy do czynienia z pewną inflacją, więc podnoszenie płac kolejnym grupom zawodowym może ją tylko przyśpieszyć, bo ceny pójdą za rosnącymi płacami. Raczej należałoby wprowadzić jakieś normy antyspekulacyjne, żeby firmy nie mogły podnosić cen produktów. To rozwiązałoby problem zysków wysysanych z rynków do kieszeni wielkich firm. Wtedy nie trzeba by podnosić płac, wystarczyłoby wymusić zwiększenie koszyka (obniżkę cen). I dopiero jak się weźmie sklepy za mordę, to wtedy jakiekolwiek działania będą miały sens.
Problem leży gdzie Indziej. Co to w ogóle jest pośrednik. Takie coś nie powinno mieć miejsca.
Ktoś bierze prowizję z roboczogodziny pracownika i coś mu zostawia licząc tylko godziny. Firmom budowlanym to pasuje gdyż jak pracować i wydawać polecenia to czują się twoimi władcami i szefami ale jak BHP i inne to do pracodawcy formalnego odsyłają.
Firmy budowlane powinny zatrudniać bezpośrednio ludzi z uprawnieniami-operatorów.