10 sierpnia będzie sądnym dniem dla tanich linii Ryanair. W znanej z oszczędzania na pracownikach firmie zamierzają strajkować piloci z kilku krajów: na pewno Szwecji i Belgii, a być może również z Holandii i Niemiec.
Szwedzcy piloci nie mają wątpliwości: wyczerpali już metody negocjacji z władzami spółki. Na stronie internetowej Szwedzkiego Stowarzyszenia Pilotów czytamy, iż organizacja pracownicza chciała rozmawiać z Ryanairem o zawarciu układu zbiorowego, ale firma odmawiała spotkania z jej przedstawicielami. Odpowiedzią pilotów będzie 10 sierpnia strajk. Protest pracowników będzie tym bardziej dotkliwy dla taniej linii, że zbiegnie się z zapowiadanym już wcześniej protestem pilotów belgijskich. Na oficjalnym profilu na Twitterze Ryanair (nazywający się tam szumnie „ulubioną linią Europy”) informuje, że strajk Szwedów wymusi odwołanie 22 lotów, a Belgów – 104. Firma, która w ostatnich tygodniach bardzo wizerunkowo straciła, desperacko stara się przekonać klientów, że niezadowolenie pracowników nie ma podstaw i nazywa strajki „niepotrzebnymi”.
Belgian Customer Notice: pic.twitter.com/O1w1dmewf5
— Ryanair (@Ryanair) 3 sierpnia 2018
Ryanair musiał jednak przyznać także, że do protestu w najbliższym czasie mogą przystąpić także piloci niemieccy oraz holenderscy. Nie wiadomo tylko, czy ich maszyny pozostaną na ziemi tego samego 10 sierpnia, co niewątpliwie wywarłoby najbardziej piorunujący efekt na zarządzie, czy też nieco później.
Trudno żałować zarządu taniej linii – fala protestów u przewoźnika (już pod koniec lipca protestowali piloci oraz personel kabinowy z Irlandii, Portugalii i Hiszpanii, a także Belgowie, którzy teraz zastrajkują drugi raz) zaczęła się z powodu niedotrzymania słowa przez włodarzy Ryanaira. Obiecali, że we wszystkich krajach, gdzie działają, pozwolą pracownikom się zrzeszać, odstępując od wcześniejszej zasady „żadnych związków zawodowych”. Potem jednak opóźniali spotkania, na których miały być uzgadniane szczegóły i torpedowali negocjacje. To, jak bardzo Ryanair boi się organizacji pracowniczych, widać również w jego reakcji na strajki z końca ubiegłego miesiąca. Firma ogłosiła wówczas, że przeniesie część swoich maszyn z bazy w Irlandii do podległej sobie linii czarterowej Ryanair Sun. Wtedy samoloty będą na stałe znajdowały się w kraju znanego ze słabej organizacji pracowników – w Polsce.
Piloci chcą również zmian w systemie rozliczania przepracowanych godzin, dłuższych urlopów i tego, by w rozmowach między nimi a zarządem pośredniczył zawodowy negocjator.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…