W czwartek odbyła się kolejna tura rozmów między przedstawicielami Związku Nauczycielstwa Polskiego i Forum Związków Zawodowych oraz ministrą edukacji narodowej Anną Zalewską oraz wiceministrem Maciejem Kopciem. Tak jak poprzednie – nie przyniosła ona rezultatów, gdyż szefowa resortu nie przedstawiła nauczycielom żadnych nowych, poważnych propozycji.

Poprzednie tury negocjacji odbyły się 10 i 22 stycznia. Żadna nie przyniosła rezultatów satysfakcjonujących organizacje broniące praw pracowniczych. Związek Nauczycielstwa Polskiego i Forum Związków Zawodowych konsekwentnie domagają się, by wynagrodzenia nauczycieli wzrosły o 1000 zł. Jak podkreślają związki, dopiero wtedy pensje tej grupy zawodowej w ogóle zbliżą się do zarobków, jakie przeciętnie osiąga się w Polsce w profesjach wymagających z definicji wyższego wykształcenia.

Anna Zalewska ponownie jednak nie wykazała się zrozumieniem dla argumentów ZNP i FZZ. Była w stanie zaoferować nauczycielom jedynie kwoty podwyżek w granicach 120-166 zł (w zależności od posiadanego stopnia awansu zawodowego), ujęte w przygotowanym na początku tego roku rozporządzeniu płacowym. Zasugerowała także, że od września 2019 r. pedagogów czeka kolejna pięcioprocentowa podwyżka. ZNP stwierdza jednak w komentarzu na swojej oficjalnej stronie, że to gruszki na wierzbie. Z prostego powodu – w budżecie państwa nie zapisano środków na ten cel.

Nauczyciele przypominają również, że w niedawnych sejmowych głosowaniach Zalewska poparła przyznanie dotacji państwowej dla telewizji publicznej w kwocie miliarda złotych, za to opowiedziała się przeciwko zwiększeniu kwoty na finansowanie oświaty o 4 mld. Jej postawa w tej sprawie wprost przeczy składanym obietnicom, jakoby od września miały znaleźć się dodatkowe środki na nauczycielskie pensje.

Niezadowolenie w środowisku nauczycieli wywołała nie tylko postawa minister podczas samych negocjacji, ale i jej wypowiedzi bezpośrednio przed spotkaniem. Zalewska przekonywała, że problem z zarobkami nauczycieli leży po stronie samorządów, bo to one ustalają wysokość dodatków do zasadniczego wynagrodzenia w szkołach. Tyle, że to nie dodatki, a wysokość wynagrodzenia zasadniczego ma podstawowe znaczenie dla zarobków poszczególnych pedagogów – wielu z nich dodatków nie otrzymuje w ogóle lub przysługują im tylko niektóre. Minister starała się również odwracać uwagę od zasadniczego postulatu związkowców obietnicą przyznania 1000 zł, ale tylko nauczycielom stażystom i tylko raz, na początek kariery w oświacie. ZNP odrzuca takie stawianie sprawy we wpisie na oficjalnym profilu na Facebooku.

W takiej sytuacji strajk w szkołach wydaje się nieunikniony. Nastroje wśród nauczycielek i nauczycieli są coraz bardziej bojowe, upowszechnia się przekonanie, że tylko przerywając pracę będzie można skutecznie upomnieć się o godne zarobki. Pedagodzy organizują się m.in. za pośrednictwem mediów społecznościowych, gdzie utworzyli kampanię Protest z Wykrzyknikiem. Osoby, które nie były dotąd aktywne, znajdą tam instrukcje, jak przyłączyć się do nadchodzącego strajku.

patronite
Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…