4 czerwca minęła 29 rocznica pierwszych wyborów po upadku Polski Ludowej. W powszechnej świadomości jest to symboliczna data inicjująca przemiany ustrojowe w Polsce i przejście od realnego socjalizmu do wolnorynkowego kapitalizmu.
Przez wiele lat 4 czerwca budził kontrowersje. Środowiska liberalne i prawicowe świętowały początek reform i odejście od PRL-u, a duża część elektoratu lewicowego niechętnie podchodziła do celebrowania tej daty, pamiętając o negatywnych skutkach transformacji. Po blisko 30 latach od zmiany ustrojowej dyskusja nad oceną reform praktycznie nie istnieje.
Polityka historyczna została zawłaszczona przez obóz solidarnościowy i mało kto rzetelnie ocenia sensowność ówczesnych przemian. Po jednej stronie sytuuje się środowisko liberalnych mediów i partii, które wciąż pozytywnie oceniają reformy Balcerowicza, a 4 czerwca jest dla nich świętem wolności i radosną datą zerwania z „komunizmem”. Po drugiej strony mamy coraz bardziej wyrazisty obóz obecnej władzy, który ostrożnie podchodzi do świętowania rocznicy wyborów. Nie chodzi tutaj jednak o bardziej zniuansowane podejście do reform Balcerowicza. Propisowscy komentatorzy rzadko kwestionują kierunek reform z początku lat 90., a krytykują przede wszystkim brak ostrej dekomunizacji oraz przypisywanie zasług w procesie transformacji Wałęsie, Mazowieckiemu czy Borusewiczowi, a nie braciom Kaczyńskim. Sama ocena PRL-u i przemian ustrojowych jest w obydwu obozach bardzo zbliżona.
W całej tej dyskusji znikła rzeczowa analiza przemian ustrojowych i ich ofiar. Tymczasem skutki reform dla znacznej części społeczeństwa były katastrofalne. W latach 1990-1991 PKB spadło o prawie 18 proc., poziom inflacji wyrażał się w liczbach trzycyfrowych, w ciągu 2 lat bezrobocie wzrosło do ponad 2 mln, już w pierwszym roku transformacji ponad dwukrotnie wzrósł odsetek ludzi żyjących poniżej minimum socjalnego (z 15 proc. w 1989 r. do 31 proc. w 1990 r.). W pierwszych dwóch latach transformacji doszło też do radykalnego spadku produkcji i wydajności pracy. Realne wynagrodzenia spadły o aż 25 proc., zaś płace realne rolników zmniejszyły się w ciągu 2 lat o ponad połowę.
Transformacja doprowadziła też do olbrzymiego spadku liczby wybudowanych mieszkań, znacznego spadku liczby bibliotek i domów kultury, gigantycznego spadku liczby przedszkoli i żłobków oraz ograniczenia wielu innych form opieki nad dziećmi, które były rozwinięte w PRL-u. Znacznie wzrosła skala schorzeń psychicznych. Wszystkie te zjawiska w dyskusji na temat transformacji od lat są lekceważone, a entuzjaści Balcerowicza przedstawiają je jako konieczne skutki przemian.
W tym kontekście warto przypominać historyczną prawdę, unikać jednoznacznych ocen, a zarazem nie wpisywać się w festiwal jałowej ekscytacji. Dobrze się stało, że w 1989 r. zniesiono cenzurę, wprowadzono procedury demokratyczne, a Polska poprawiła relacje z krajami zachodnimi. Ale powinniśmy pamiętać, że przyjęty przez ówczesne władze model przemian ustrojowych zawierał mnóstwo patologii i trudno się dziwić, że dla milionów Polaków i Polek 4 czerwca nie jest radosną rocznicą.
AI – lęk czy nadzieja?
W jednym z programów „Rozmowy Strajku” na kanale strajk.eu na YouTube, w minionym tygodniu…
Jedna z kluczowych spraw to strata 4 000 000 000 000 zł (cztery biliony zł) z prywatyzacji majątku narodowego na skutek kradzieży, likwidacji, oddawania za łapówki etc. Dane dotyczą lat 1989 – 2012. Przerażające jest to, że naród na to nie zwraca zbytnio uwagi a co gorsza nawet tego nie rozumie.
Panie Piotr, nie „po upadku Polski Ludowej”, a po zarżnięciu Polski, jako państwa w miarę samodzielnego (słynny plan Rapackiego) i w miarę rozwiniętego gospodarczo (słynne pierwsze miejsce w świecie w eksporcie węgla, czy jakieśtam miejsce w czołówce światowej w zwodowanych statkach, czy głupia jedna z trzech w świecie wytwórnia turbin w ZAMECHU [ktoś kojarzy?] i tym podobne niesłuszne osiągnięcia). I pomimo tego artykułu, który delikatnie sugeruje, że społecznie to „wolność” raczej nic nie dała ludziom, to jakoś tak dziwnie nie zauważa Pan CELOWEGO zarżnięcia polskiej gospodarki przez solidaruchów. Na czyje zapotrzebowanie? No przecież ludzie aż tak durne nie są. Ale chciwe to i owszem.
Właściwie mam tylko dwa pytanie do Autora, którego bardzo cenię:
1. czy rzeczywiście „zniesiono cenzurę”? bo mam wrażenie, że raczej rozszerzono jej zakres i uczyniono niewidzialną; coś w rodzaju „Edenu” Stanisława Lema. Czy na pewno „wiadomości” nadawane co 20 minut (np. w TOK FM) są szczytem wolności bezcenzurnej, czy może pretekstem do z obu stron bloków reklamowych.
2. czy rzeczywiście „wprowadzono procedury demokratyczne”, bo wybór między SLD, PO i PiS, przy trwającej od 1989 identycznej linii zmian w sferze ekonomicznej, której owocnią może być Polska Specstrefa Ekonomiczna, nie napawa mnie specjalnym entuzjazmem. To już wolałem RWPG, ta przynajmniej zmieniała się w sposób coraz bardziej przyjazny użytkownikom, a do tego miała ładny architektonicznie budynek w centrum Moskwy. Chyba, że Autor ma na myśli możliwość głosowania np. na Partię V Posiadaczy Magnetowidów czy PPPP.