Syryjskie Siły Demokratyczne zdobyły większą część obozu ostatnich bojowników Państwa Islamskiego nad Eufratem. Podczas walk ginęli i dżihadyści, odmawiający złożenia broni, i kobiety i dzieci, które pozostały z nimi do końca w Baghuz.
Wspierane przez Amerykanów kurdyjskie oddziały od końca lutego zapowiadają, że upadek Baghuz, ostatniego skrawka terytorium Państwa Islamskiego, jest kwestią dni, jeśli nie godzin. Terroryści bronili się jednak zaciekle. Kurdowie kilkakrotnie spowalniali tempo natarcia i zawężali zakres działań, powtarzając wezwania do poddania się i odejścia, dając cywilom możliwość ewakuacji (z drugiej strony wielokrotnie bombardując obozowisko IS z powietrza).
ISIS, which once occupied roughly one third of Syria and Iraq, has been reduced to a sliver of land near Baghuz. Its defeat as a so-called „caliphate” is imminent. pic.twitter.com/qjYuCdEozo
— BNO News (@BNONews) 19 marca 2019
Kilka tysięcy dżihadystów faktycznie poszło do niewoli – inni razem z rodzinami pozostali w obozie, chociaż jego los był przesądzony. Opublikowane po wczorajszym szturmie zdjęcia pokazują, że podczas bitwy masowo ginęły kobiety i dzieci. Te, które wcześniej odeszły z Baghuz, znajdują się w obozie przejściowym w Al-Hul. Poważna część żon terrorystów to kobiety, które przybyły na Bliski Wschód z Europy i z muzułmańskich republik Rosji.
Rzecznik SDF Mustafa Bali zaznaczył w oficjalnym komunikacie, że nadal nie ma mowy o zwycięstwie nad Państwem Islamskim i odniesiono jedynie poważne sukcesy.
Według amerykańskich analityków Państwo Islamskie może jeszcze mieć na Bliskim Wschodzie od 15 do 20 tys. zwolenników, gotowych organizować kolejne zamachy terrorystyczne, a nawet oddziały partyzanckie. Rzecznik prasowy kalifatu Abu Hasan al-Muhadżir nagrał oświadczenie, z którego wynika, że kalifat się nie poddaje.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Może to nieładnie, może to niepolitycznie, może to niehumanitarnie, ale ci bandyci poszli tam z własnej woli. Ich … „żony” w większości też i wiedziały dokąd idą. Ich dzieci nie są winne, ale pozwolenie na wychowywanie ich przez bandytów, to hodowanie nowych bandytów. Kurdowie mają pełną rację.