John Bashobora ponoć wskrzeszał, pastor Gilbert Deya twierdzi, że potrafi wywołać cudowne poczęcie i poród u bezpłodnych kobiet, nawet trzy razy w roku. Teraz czeka go proces o kradzież dzieci.
Mechanizm działania kenijskiego samozwańczego pastora Gilberta Deyi był uderzająco prosty. Charyzmatyczny protestancki kaznodzieja przekonywał kobiety, że z boską pomocą możliwe jest absolutnie wszystko, także poczęcie przy zdiagnozowanej bezpłodności lub kilka lat po menopauzie. Wystarczyło tylko pozwolić pastorowi pomodlić się, a potem udać się z nim we wskazane miejsce. Jak pisze BBC, zdesperowane kobiety były przekonane, że są wprowadzane w szczególny stan, którego efektem jest cudowny poród. Tyle, że przekazywane im dzieci w rzeczywistości pochodziły od obywatelek Kenii i zostały im wcześniej skradzione. Taki zarzut „cudotwórca” usłyszy przed sądem w ciągu najbliższych miesięcy.
Gilbert Deya arraigned in Nairobi over child trafficking, controversial preacher was extradited from the UK after a decade-long legal tussle pic.twitter.com/HgFyKOkh7z
— Citizen TV Kenya (@citizentvkenya) 4 sierpnia 2017
Gilbert Deya w latach 90. był oskarżony w procesie o kradzież dzieci w stolicy Kenii Nairobi. Zaprzeczał, jakoby porwał pięcioro niemowląt, ale przed ogłoszeniem wyroku uciekł do Wielkiej Brytanii. W Londynie otworzył protestancki kościół, potem cały związek wyznaniowy Gilbert Deya Ministries z ośmioma placówkami na Wyspach. Na brak zainteresowania nie narzekał. Zdesperowane kobiety i pary, pragnące dziecka, były gotowe płacić mu za modlitwę i wyjazd do Kenii, gdzie w niezarejestrowanych „klinikach” miało dojść do cudownych narodzin potomka. Jednak w 2004 r. BBC przeprowadziło dziennikarskie śledztwo, z którego wynikało, że pastor jest oszustem. Wykazano m.in., że „cudowne dzieci” pod względem DNA nie były w ogóle spokrewnione z rodzicami. – Nie mogę tego wyjaśnić, bo one pochodzą od Boga, a boskich spraw nie potrafi wytłumaczyć człowiek – twierdził w komentarzu Deya.
Dwa lata później mężczyznę aresztowano w Edynburgu na mocy wystawionego w Kenii międzynarodowego nakazu aresztowania. Deya przez dziesięć lat starał się uniknąć ekstradycji do ojczyzny, ostatecznie jednak sąd odrzucił jego stanowisko, iż w Kenii może być torturowany, skazany na śmierć i stracony. Wczoraj „cudotwórca” był już z powrotem w Nairobi, w areszcie. Tam w więzieniu jest już jego żona, którą w 2007 r. skazano za kradzież dwójki dzieci, a w 2011 r. po raz drugi za uprowadzenie kolejnego niemowlęcia.
Osobny proces prawdopodobnie czeka przedsiębiorczego pastora za oszustwa finansowe. Pieniędzmi jego związku wyznaniowego już zajmują się odpowiednie brytyjskie organy. W ubiegłym roku Gilbert Deya Ministries osiągnęła ponad 850 tys. funtów dochodu.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Ciekawe, w co jest zamieszany znany w kręgach polskiej prawicy „pastor” Chojecki?
no i jak tu nie bić czarnucha