Kapitalizm to kapitalizm. Nawet weganizowany czy utęczowiony. Wybory konsumenckie i światopoglądowe są z pewnością ważne, jednak nie należy zapominać, że – jak pisał dziadek Marks – w ostatecznym rozrachunku o wszystkim decyduje ekonomia.
Zresztą nawet gdybyśmy zapomnieli, to i tak rzeczywistość nam o tym przypomni. Oto najnowszy przykład sprzeczności na linii rynek – idee.
Bohaterem dzisiejszej anegdoty jest znany weganin i producent roślinnej żywności Mike Woliansky. Biznesmen ten jest szerzej znany za oceanem niż w Europie, choć dla europejskich wegan także nie jest to bynajmniej postać anonimowa. Człowiek ten nie jest też zupełnie obcy środowiskom politycznym, zwłaszcza lewicowym. W Stanach Zjednoczonych jego firma No Evil Foods uważana jest za „socjalistyczną”, co jest oczywistą nieprawdą, gdyż struktura kapitałowa i sposób zarządzania spółką jest typowo kapitalistyczny. Po prostu marketing No Evil Foods opiera się na odwołaniach do niektórych aspektów lewicowej moralności i estetyki, co zresztą jest strategią wcale skuteczną.
Produkty spożywcze, które oferuje przedsiębiorstwo prowadzone przez Wolianskiego zyskały uznanie i renomę wśród lewicy i liberalnych demokratów w USA. Ewidentnie jednak Wolianskiemu zależy na klienteli jednoznacznie lewicowej. Zapewne, choć środowisko to może być nieliczne w porównaniu z grupami o prawicowych inklinacjach, to jednak jego unikatowe produkty i brak konkurencji czynią to wymarzonym wręcz rynkiem. Nawet nazwy potraw wskazują wyraźnie rynkowo-polityczną orientację No Evil Foods: Towarzysz Cluck (Comrade Cluck), Zdegradowany Szef (Pit Boss), Zapatysta (El Zapatista), itd.
Znane liberalne, hipsterskie medium Vice, przeznaczone dla „fajnych liberałów” i „fajnych lewicowców”, a dokładniej jego odnoga Motherboard (omawia głównie gadżety i technologiczne niuanse interesujące dla posiadaczy najnowszych sprzętów koncernu Apple), opublikowało zapis audio, na którym Woliansky stara się zablokować powstanie związku zawodowego w kierowanej przez siebie firmie. Słychać jak szef „socjalistycznego” No Evil Foods wywiera presję na swoich podwładnych, zachęca ich, by w referendum, które ma poprzedzić powstanie związku zawodowego, głosowali przeciwko utworzeniu takiej organizacji. Posuwa się w swoich wywodach do kuriozalnych stwierdzeń.
Jednym z jego argumentów jest teza, jakoby zrzeszenie się personelu w jego przedsiębiorstwie miało „utrudnić ratowanie życia zwierząt” i „zmienianie świata na lepszy”. To zaś za sprawą żywieniowej, a co za tym idzie, politycznej „nieczystości” centrali związkowej, do której pracownicy No Evil Foods zamierzają przystąpić. Chodzi o United Food and Commercial Workers International Union (znany szerzej jako United Food and Commercial Workers, UFCW) zrzeszający blisko półtora miliona pracowników w USA i Kanadzie. Otóż Wolianski twierdzi, że organizacja ta jest nieprawomyślna, gdyż jej członkami są również pracownicy zakładów przetwórstwa żywności pochodzenia zwierzęcego. To zaś niechybnie oznacza, że związek „wspiera rzeźnie”, a współpraca z tą organizacją „prowadziłaby do zmniejszenia znaczenia spółki wegańskiej w czasach, gdy zmiana nawyków żywieniowych jest tak ważna w świecie”.
“I sincerely believe that right now a union would be a terrible thing for you and for No Evil Foods,” Woliansky told workers at the mandatory meeting in January. “A union contact would only serve to lessen our impact at a time when it’s so important in the world…” https://t.co/AI32PhMy6b
— Philippe Duhart (@PhilippeDuhart) May 22, 2020
Biznesmen Woliansky zapewne wie, jaki jest cel zakładania związków zawodowych i zdaje sobie sprawę, w jakim obszarze i w jakim celu działają. Z pewnością ich zadaniem nie jest promowanie jakiegoś typu produkcji, czy modelowanie czyjegoś lifestyle’u, a uzgadnianie wysokich standardów pracy i płacy w danym zakładzie, regionie czy branży. Woliansky pokazuje, jak interesujące idee, które mają swój zbiór wspólny z lewicową ideologią, mogą być wykorzystane jako dźwignia do podważania fundamentalnych dla lewicy zagadnień, czyli tych dotyczących pracy i organizacji pracowniczych. Tymczasem standardy w tym obszarze w No Evil Foods nie są wysokie, o czym donosi portal Industrial Worker i The Appleal. Usunięci zostali też pracownicy, którzy inicjowali założenie związku zawodowego.
This is odious behavior from @noevilfoods. Animal welfare/alt meat orgs need to stop insisting that workers advocating for themselves will hurt animal rights, esp ones that use radicalism as nothing more than an aesthetic veneer. https://t.co/8Tsylttk9G
— Drew Spears (@drewspurs) May 23, 2020
Eksces Woliansky’ego zarejestrowano podczas spotkania z pracownikami w jednym z zakładów produkcyjnych No Evil Foods w stanie Karolina Północna. Jego bzdurnych enuncjacji w całości można wysłuchać w serwisach Sound Cloud i YouTube, gdzie zamieszczono nagrania.
Niestety, okazało się, że ten typ perswazji działa. Autorzy artykułu w Motherboard wskazują, że ta „miękka” i „perswazyjna” strategia niszczenia związków zawodowych („union busting”) jest popularna i skuteczna, a zatem chętnie stosowana przez „lewicowych biznesmenów”. Propagandowe anty-związkowe pogadanki są organizowane przez specjalnie do tego celu wynajętych konsultantów, którzy wygłaszają coachingowe brednie w bardzo przekonywający sposób. Aby utrzymać systematykę tego typu indoktrynacji, organizowane są tak zwane „captive audience meetings”, co w wolnym tłumaczeniu oznacza pogadankę dla „zniewolonej” publiczności; innymi słowy obowiązkowe pranie mózgu.
No Evil Foods zatrudnić miało, według niektórych źródeł, znanych amerykańskich specjalistów od „problematyki zabezpieczania się przed związkami zawodowymi” (union avoidance) – Jonathana Martina i Leigh Tyson.
Hey @noevilfoods ! On the left is Jonathan Martin, on the right is Leigh Tyson. They are both lawyers who specialize in „union campaign issues” and „union avoidance”. You hired them in response to attempts by your workers to unionize. Why? And how much did you pay them? Thanks! pic.twitter.com/JGxpHeE2J0
— Birdie Gregson (@BirdieGregson) April 24, 2020
Praktyka ta jest bardzo chętnie stosowana przez – jak określa to Motherboard – „progresywnych zatrudniaczy” (progressive employers); w ten sposób zabezpieczony jest porządek wyzysku i struktura kapitałowa. Tak postępuje m.in. zarząd platformy crowdfundingowej Kickstarter, kalifornijska piekarnia Tartine i ekipa coraz mniej lewicowego programu The Young Turks. Przesłanie, ogólnie biorąc, jest zawsze jedno i to samo – jeśli chcecie przystąpić do związku, to jest to Wasz wybór, ale miejcie na uwadze, że pogorszy to atmosferę w firmie i zaostrzy stosunki z szefostwem.
Większość pracowników No Evil Foods zagłosowała przeciwko przystąpieniu do centrali związkowej. Tym samym świat na jakiś czas został uratowany. Związek zawodowy w „socjalistycznej” firmie nie będzie się panoszył.
Halo, czy dr Lynch?
August Grabski, profesor Wydziału Historii Uniwersytetu Warszawskiego, wykładowca, ciesząc…