Doradza ojcu-prezydentowi, towarzyszy mu w podróżach zagranicznych, udaje, że mądrze wypowiada się w sprawach związanych z kobietami i ich pracą zawodową. A potem podlicza zyski z niewolniczej pracy ludzi, którzy w Indonezji produkują ubrania jej marki.
Jak wykazało śledztwo dziennikarzy „The Guardian”, w fabryce Buma Apparel Industry w Subang, w której powstają markowe ubrania z metką Ivanki Trump, płace są żałosne nawet jak na azjatyckie standardy. Nie można liczyć na więcej niż płacę minimalną, która należy do najniższych na kontynencie. Co więcej, szefostwo zakładu ją obcinać, ile razy zatrudniona (3/4 załogi to kobiety) lub zatrudniony nie wykona wygórowanej normy. Przewiduje ona wyprodukowanie od siódmej do szesnastej od 58 do 92 sztuk odzieży, podczas gdy sprawna pracownica jest w stanie wykonać co najwyżej 40. Za to za nadgodziny dodatków się nie przewiduje, a regułą jest wyrabianie ich codziennie, co zarządzający skrzętnie fałszują w dokumentacji.
Pracownicy, do których dotarli autorzy brytyjskiego dziennika, opowiadają, że zarobek w fabryce, rzędu 173 dolarów miesięcznie, ledwo wystarcza na jedzenie i zakwaterowanie w hotelu robotniczym. Nie ma więc mowy np. o zamieszkaniu razem z dziećmi, które pracownice są zmuszone zostawiać pod opieką swoich rodziców, z reguły ubogich chłopów.
Jedyne „dobrodziejstwo”, na jakie stać kierownictwo fabryki, to trzymiesięczny urlop macierzyński, który pracownica musi podzielić między ciążę i okres karmienia dziecka. Można również zarobić 10,50 dolara, jeśli zatrudniona nie weźmie jednego dnia wolnego podczas menstruacji. Obowiązkowe ubezpieczenie zdrowotne to już wymóg rządu indonezyjskiego. Gwarantuje on również specjalny dodatek świąteczny muzułmanom pracującym w Ramadan (a także np. chrześcijanom, którzy przyjdą do pracy w święta), ale to fabryka nauczyła się omijać. W przededniu świętego miesiąca po prostu wyrzuca kilkaset osób, a potem zatrudnia je z powrotem.
Oczywiście „przywileje” urlopowe nie dotyczą pracownic i pracowników nieposiadających umowy na stałe. Wszystkich za to bez wyjątku dotykają takie „atrakcje” jak upokarzanie oraz wyzywanie od małp, idiotek czy zwierząt.
Ivanka Trump w internecie przedstawia się jako zaangażowana rzeczniczka praw kobiet i dziewcząt, pisze książki, gdzie poucza kobiety, jak godzić życie rodzinne i karierę zawodową. Pewnie nigdy się nawet nie zastanowiła, na jaki los skazuje kobiety pracujące na jej bogactwo. Majątek Ivanki i Jareda Kushnerów, według składanych deklaracji, wynosi 740 mln dolarów.
Polska trasa koncertowa probanderowskiego artysty
W Polsce szykuje się występ znanego, przynajmniej na Ukrainie artysty i szołmena Antona Mu…
Nie chcę bronić Trumpowej, ale to jest dalszy ciąg nagonki. Ona nie robi nic, co by nie było standardem w tej załganej zachodniej demokracji. Wszystko, co się kupuje na Zachodzie, jest szyte w różnych Bangladeszach czy Indonezjach. Szwaczki to i tak mają jeszcze nieźle, bo gorzej jest z tymi, którzy muszą pracować przy barwieniu tkanin czy wyprawianiu skór. Wszystko robi się ręcznie, bez żadnych zabezpieczeń od chemikaliów.
Nawiasem mówiąc, to nie Ivanka zatrudnia jakieś pracownice w Indonezji. Zachodni przedsiębiorcy ogłaszają na swoich stronach, że szukają wykonawcy. Odbywa się licytacja ujemna, tzn. kto zaoferuje niższe koszty, ten zdobywa kontrakt. A samo wykonanie kontraktu jest już w rękach miejscowych poganiaczy-wyzyskiwaczy. Polska uczestniczy też w takich „przetargach” na inwestycje zachodnich korporacji. Im niższe zarobki dla tubylców, tym większa szansa, że „pokonamy” Słowaków czy Węgrów.
To nie broń.
To fakt! Polska to taki europejski bantustan!