Adrian Zandberg zapowiedział, że Koalicyjny Klub Lewicy złoży projekt ustawy zwiększającej uprawnienia inspektorów i organizacji pracowniczych. To pokłosie raportu Głównej Inspektor Pracy, wygłoszonego dziś w Sejmie. „Przedsiębiorcy łamią prawo, aby ciąć koszty i przenieść ryzyko prowadzenia działalności gospodarczej na pracowników” – komentował poseł Lewicy Razem.
Niewypłacanie pensji, oszukiwanie na nadgodzinach i czasie pracy, naginanie przepisów bezpieczeństwa, odmawianie pracownikom prawa do urlopu – to tylko niektóre z przewinień właścicieli przedsiębiorstw w Polsce, przedstawionych dzisiaj w Sejmie przez główną inspektor pracy Katarzynę Łażewską-Hrycko. Urzędniczka zreferowała dane z roku 2019, a więc jeszcze zanim pandemia pogłębiła patologiczne stosunki na rynku pracy. Tak więc należy przyjąć, że obecnie sytuacja pracowników jest jeszcze gorsza.
W skontrolowanych firmach pracowało w sumie 3,8 mln osób. Inspektorzy wykryli więcej szwindli polegających na niewypłaceniu wynagrodzeń niż w roku 2018 – 6 156 przypadków na kwotę 102,1 mln zł. Rok wcześniej było to 5 854 decyzji na kwotę 97,1 mln zł. Posypały się mandaty – 16 192 razy na kwotę 19,3 mln zł (w 2018 r. – 14 807 na kwotę 17,9 mln zł). Również więcej niż rok wcześniej PIP skierowała zawiadomień do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstw (752 w 2019 r., zaś rok wcześniej było to 726).
Łącznie 2019 roku PIP stwierdziła 57,3 tys. wykroczeń przeciwko prawom pracowników. Przy czym najwięcej z nich dotyczyło (48,3 proc.) związane było z kantowaniem na bezpieczeństwie i higienie pracy. Kolejnymi najczęściej popełnianymi przewinieniami były: niewypłacenie w ustalonym terminie wynagrodzenia za pracę lub innego świadczenia oraz dokonanie bezpodstawnego zaniżenia lub potrącenia (18,3 proc.).
Wkrótce po inspektor na mównicy pojawił się Adrian Zandberg. Poseł Lewicy Razem zwrócił uwagę na jeden z wniosków raportu, mówiący, że la przedsiębiorców najważniejsze było wykonanie jak największego zakresu prac, od którego uzależniony jest zysk, bez względu na bezpieczeństwo pracujących”. Według polityka jest to główna charakterystyka stosunków pracy w naszym kraju.
To bardzo proste równanie. Pogoń za zyskiem plus śmieciowe zatrudnienie plus nędzne standardy bezpieczeństwa. Wynik? Śmierć i kalectwo na całe życie – mówił Zandberg w Sejmie, nawiązując do faktu, że znaczna część śmiertelnych ofiar wypadków przy pracy to właśnie zatrudnieni na umowach śmieciowych.
– Przedsiębiorcy łamią prawo, aby ciąć koszty i przenieść ryzyko prowadzenia działalności gospodarczej na pracowników. W efekcie pracownicy zatrudnieni na umowach śmieciowych są pozbawieni życiowej stabilności i istotnej części praw pracowniczych – wskazywał Zandberg.
Poseł zapowiedział, że Lewica Razem przychyla się do postulatu PIP, która wnosi o wyposażenie w narzędzia, za pomocą których będzie w stanie skuteczniej wykonywać swoją misję. Chodzi m.in. o walkę ze śmieciowym zatrudnieniem. Zandberg zapowiedział złożenie projektu ustawy wzmacniającej Inspekcje oraz organizacje pracownicze.
– Jeżeli inspektor stwierdzi, że prawo jest łamane, to powinien mieć możliwość przekształcić śmieciówkę w normalną umowę o pracę w trybie natychmiastowym. To byłby bat na bezprawne śmieciówki. Pracownicy nie mogą czekać latami na wyrok sądu pracy. Taką ustawę złożymy do pani Marszałek – obiecał Adrian Zandberg.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…