– Miasto Poznań to wciąż rezerwuar miejsc pracy kiepskiej jakości – alarmują aktywiści i aktywistki Lewicy Razem w stolicy Wielkopolski. W programie partii jest walka ze śmieciówkami i podnoszenie płac, a na razie działacze chcą, by poznańskich pracowników reprezentował rzecznik ich praw. Jako pierwsza z inicjatywą wystąpiła Polska Partia Socjalistyczna, sprawę popiera również Akcja Socjalistyczna.


Reprezentacja trzech organizacji złożyła do poznańskiej rady miejskiej petycję w sprawie utworzenia stanowiska Rzecznika Praw Pracowniczych przy Urzędzie Miasta. Zakres obowiązków rzecznika byłby dość jasny – miałby on interweniować w sprawach, gdy łamane jest prawo pracy, dochodzi do nadużyć czy mobbingu. Prowadziłby mediację w sprawach, które zgłoszą mu sami pracownicy.

– W nierównej walce z przedsiębiorcami poznaniacy mogą się czuć osamotnieni, bo Państwowa Inspekcja Pracy od wielu lat pokazuje nam, że jest instytucją niesprawną i brakuje jej wielu narzędzi, które umożliwiłyby skuteczną pomoc pracownikom – wskazywał Maciej Kozłowski, działacz PPS. Łukasz Garczewski z Lewicy Razem przypomniał, że firmy prowadzą działy HR, działające w interesie szefów. Potrzeba zatem, by kto inny, dla równowagi, dbał o interes pracowników, bo w miejscu zatrudnienia człowiek spędza 1/3 swojego czasu i ma prawo, by nie był to czas złego traktowania.

W Poznaniu nie jest dobrze

Działacze lewicowych partii z Poznania są pewni: rzecznik miałby co robić.
– Umowy śmieciowe zamiast UoP, niskie pensje od lat zamrożone, maratony nadgodzin, które jakimś cudem zawsze znikają gdy przychodzi do rozliczeń, codzienny mobbing z strony szefostwa…. – tak realia poznańskiego rynku pracy opisuje Lewica Razem na Facebooku. – Miasto Poznań chwali się swoimi regulacjami w zakresie praw pracowniczych: klauzulami społecznymi, zasadami postępowań antymobbingowych. Niestety często zapisy pozostają wyłącznie na papierze, gdyż nie ma w Poznaniu nikogo odpowiedzialnego za kontrolę stosowania się do tych regulacji.

Protesty oszukanych lub źle traktowanych pracowników powtarzają się w stolicy Wielkopolski regularnie. Inicjatywa Pracownicza walczy o zaległe pensje portierek i portierów, zatrudnionych na zasadzie outsourcingu w budynkach należących miasta. Ich bezpośredni pracodawca, wyłoniony w konkursie na najtańszą ofertę, nie wypłacił ponad 200 tys. wynagrodzeń, a miasto wychodzi z założenia, że sprawa go nie dotyczy. W tym roku demonstrowały również poznańskie pracownice żłobków, jedna z najgorzej opłacanych grup pracowników instytucji samorządowych.

Działacze lewicowych organizacji wskazali wreszcie, że mediana zarobków w Poznaniu wynosi około 2700 zł. W porównaniu z kosztami życia to po prostu mało. Dlatego nie należy poprzestawać na chwaleniu się tym, jak Wielkopolska przyciąga inwestorów.

Drugie podejście

Polska Partia Socjalistyczna już kilka miesięcy temu przygotowała petycję do prezydenta Jacka Jaśkowiaka. Pismo nie spotkało się ze zrozumieniem. Prezydent stwierdził, że w urzędzie miasta nie ma problemu z łamaniem praw pracowniczych.

Petycja do rady miejskiej jest drugą próbą zwrócenia uwagi na fakt, że nie jest aż tak różowo. Rada może na drodze uchwały utworzyć stanowisko rzecznika, ale czy będzie takim ruchem zainteresowana? W Poznaniu z 34 radnych 21 osób należy do klubu Koalicji Obywatelskiej. Dziewięć to reprezentanci PiS, czwórka – niezrzeszeni.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…