Sezon wakacyjny znowu okazuje się dla młodych ludzi sezonem na wyzysk. Państwowa Inspekcja Pracy jak co roku zawitała do miejscowości wypoczynkowych i przekonała się, że patologie, takie jak niewypłacanie wynagrodzeń i praca na czarno, mają się świetnie.
Sezonowych pracowników w Polsce, podejmujących latem dodatkową pracę, liczy się w setkach tysięcy. Zdecydowana większość to młodzież i młodzi dorośli. W tym roku, dzięki podniesieniu płacy minimalnej i stawek godzinowych na umowach śmieciowych, wydawałoby się, że ich sytuacja będzie nieco lepsza, niż w poprzednich latach. Okazuje się, że stare patologie mają się świetnie. Jak pisze „Gazeta Wyborcza”, nieprawidłowości takie jak uchylanie się przez szefów od płacenia wynagrodzenia, proponowanie bezprawnie niskich stawek czy omijanie wymogu podpisania umowy są regularnie wykrywane przez PIP.
Okręgowy Inspektorat Państwowej Inspekcji Pracy w Szczecinie, prowadząc kontrole w miejscowościach wypoczynkowych od maja do sierpnia, wydał 569 decyzji o nakazie poprawy warunków bezpieczeństwa i higieny pracy pracowników. W 83 przypadkach inspektorzy zauważyli wykroczenia pracodawców, w tym niepotwierdzenie na piśmie warunków pracy i łamanie zasad dotyczących czasu pracy. Kilkadziesiąt nadużyć odnotował w popularnych miejscowościach górskich inspektorat krakowski.
Przedstawicielka szczecińskiego inspektoratu powiedziała „GW”, że najpowszechniejszym problemem jest niewywiązanie się z umów cywilnoprawnych, które nie zostały zawarte na piśmie. – Niekiedy pracę oferują reprezentanci pracodawcy, którzy nie mają uprawnień do zatrudnienia pracownika. A potem właściciele firmy nie chcą zapłacić wynagrodzenia, tłumacząc, że umowa jest nieważna, bo podpisał ją nieupoważniony pracownik – opisała inny, szczególnie podstępny sposób nieuczciwego traktowania zatrudnionych.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
