MEN wysupłało pieniądze na (symboliczne) podwyżki dla nauczycieli, bo… może przeznaczyć na ten cel pieniądze „zaoszczędzone” poprzez odebranie pedagogom dodatku mieszkaniowego. Kolejny bulwersujący aspekt „dobrej zmiany w oświacie” wskazuje Związek Nauczycielstwa Polskiego.
Organizacja pracowników oświaty ujawniła dziś na swoim profilu na Facebooku fragment pisma, jakie minister Anna Zalewska przesłała właśnie do szefa ZNP, a także do kierownictwa Forum Związków Zawodowych. Na fotografii widać, iż minister zaprosiła nauczycielskie związki na spotkanie 24 stycznia i liczy na „owocną współpracę” z nimi. Wszystko jednak wskazuje na to, że tego rodzaju zaproszenia to zwykłe zwodzenie. Wcześniejszy fragment tekstu pokazuje bowiem dobitnie, że naczelny postulat nauczycieli – realne podwyżki wynagrodzenia – nie jest traktowany zbyt poważnie. Zalewska w zasadzie przyznaje, że wzrost średniego wynagrodzenia w tym zawodzie oraz wzrost kwoty bazowej, jaki ma nastąpić od 1 kwietnia, jest możliwy dlatego, że nauczycielom zabrano pieniądze w innym miejscu, kasując dodatek mieszkaniowy, który dotąd pobierała część z nich.
To właściwie jedyny konkret w sprawie, gdyż w kwestii dalszych podwyżek obiecanych nauczycielom minister ma do powiedzenia tylko tyle, że zapowiadany wzrost płac o 15 proc. został rozłożony na trzy lata. A więc poza podwyżką wynikającą z odebrania dodatków mieszkaniowych nauczyciele dostają znowu tylko zapowiedzi, że w ustawach budżetowych na r. 2019 i 2020 nie zostaną zignorowani. Anna Zalewska zapowiada dodatkowo, że ze związkami zamierza omówić zmiany sposobu oceniania pracy pedagogów oraz systemu doskonalenia zawodowego. Jeśli dialog ministerstwa ze związkami będzie wyglądał tak, jak do tej pory, to wiele dobrego również w tym zakresie nie ma się co spodziewać.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…