Imigranci, którzy nie zdadzą testu z języka angielskiego, a przebywają na Wyspach Brytyjskich na podstawie wizy małżonka, będą mogli zostać wydaleni.  Rząd walczy ze zjawiskiem, do którego walnie się przyczynił, redukując w poprzednich latach dotacje do bezpłatnych kursów językowych.

Źródło Flickr, autor: Michael Coghlan
Źródło Flickr, autor: Michael Coghlan

Nowe przepisy, które wejdą w życie w październiku 2016 r. przewidują relegowanie z Wielkiej Brytanii imigrantów, którzy obleją egzamin ze znajomości języka angielskiego. Obowiązkiem przystąpienia do testu będą objęte osoby, które przebywają w Zjednoczonym Królestwie od co najmniej 2,5 roku, na podstawie pięcioletniej wizy dla małżonka.

Postawa premiera Davida Camerona unaocznia hipokryzję rządzących konserwatystów w kwestii adaptacji przybyszy z innych państw. Rząd ogłosił właśnie przeznaczenie dodatkowych 20 milionów funtów na program nauki języka angielskiego. Szef rządu zapewnił, że chodzi o poprawę szans na znalezienie pracy m.in. dla  38 tysięcy kobiet muzułmańskich, które nie znają angielskiego oraz 190 tysięcy osób z ograniczoną znajomością tego języka. Tymczasem krytycy Camerona przypominają, że w zeszłym roku rząd zmniejszył o 40 milionów funtów fundusze na ten cel.

Martin Doel, prezes Stowarzyszenia Szkół Wyższych zwraca uwagę, że latach 2008-2015 dotacje na kursy językowe dla obcokrajowców skurczyły się łącznie  o 160 milionów funtów. W rezultacie wyraźnie spadła liczba imigrantów uczęszczających na lekcje angielskiego – z 83 tysięcy w 2012 roku do 48 tysięcy w 2014. Kolejki do zapisów na bezpłatne lekcje sięgają tysięcy osób.

Cameron uderzył również w ton jawnie islamofobiczny. W wywiadzie dla „The Times” powiedział, że mieszkająca w Bradford (miasto w zachodnim Yorkshire, gdzie ponad 30 proc. mieszkańców stanowią imigranci, głównie z Azji) nie mówiąca po angielsku, urodzona w Pakistanie matka „może pomóc młodemu człowiekowi kierować się w stronę radykalizacji”.

Działania rządu są również formą dyskryminacji ze względu na płeć. – Jest wysoce niefortunnym, że premier odnosząc się do problemów integracji imigrantów skoncentrował się wyłącznie na kobietach muzułmańskich – powiedział Ed Kessler, szef Woolf Institute w Cambridge (badającego relacje pomiędzy żydami, chrześcijanami i muzułmanami).

Andy Burnham, były minister zdrowia i członek Partii Pracy, ocenił natomiast, że uproszczone podejście Camerona do ekstremizmu i piętnowanie całej społeczności może spowodować zwiększenie postaw radykalnych.

Lider Torysów najwyraźniej nie widzi potrzeby przeprowadzenia głębszej analizy zjawiska nieznajomości angielskiego wśród muzułmanek, które najczęściej pochodzą z patriarchalnych środowisk, gdzie mężczyźni mogą zabraniać im nauki. Krytycy Camerona podkreślają też, że nie ma bezpośredniego związku pomiędzy przynależnością do grup radykalnie islamistycznych, a umiejętnością posługiwania się mową Szekspira.

[crp]

 

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Ale właściwie gdyby widzieli w Wlk. Brytanii swoją nową ojczyznę, to sami by się starali o naukę języka i zapłaciliby za nią. Jeżeli czują się tylko gośćmi, to 2,5 roku na „gościnę” jest aż nadto. U mnie gość był najdłużej przez tydzień i była to rodzina.
    I ta chora tolerancja dla inności kulturowej. Wysłać kobiety z powrotem do domu, to faceci za nimi pojadą, albo zaczną im … puchnąć, a za ewentualne gwałty też deportacja i problem się skończy.

    1. Przede wszystkim pamiętaj, że twoja wypowiedź dotyczy także poparcia dla deportacji z Wielkiej Brytanii Polaków, którzy często mówią tylko po polsku. Moja ciocia mieszkała w polskiej dzielnicy w Irlandii kilka lat, po angielsku zna ledwo kilka słów. W czasem ciężko się nauczyć nowego języka, zwłaszcza kiedy nie ma naglącej potrzeby (mieszka się głównie wśród swoich rodaków), jest się osobą starszą i nigdy wcześniej nie uczyło się obcego języka. I nie, nie da się zapłacić za naukę języka, kiedy nie ma się na to pieniędzy, a imigranci bogatymi ludźmi raczej nie są.

    2. @PAULA

      Jeżeli mieszkasz w innym kraju to MUSISZ uczyć się jego języka.

      Piszę Ci to jako osoba już starsza i emigrant a właściwie uchodźca z Polski. Koszty kursów to tylko wymówka ponieważ można się uczyć niskobudżetowo.
      W przypadku języka angielskiego czy niemieckiego (jak w moim przypadku) jest wiele samouczków z płytami do słuchania i przy odrobinie wytrwałości można zacząć co nieco rozumieć i „dukac” na tyle aby się dogadać w podstawowych sprawach. Ponadto są bezpłatne kursy w internecie.

      A jak się trochę „duka” a do tego przyoszczędzi to można nawet na jakiś kurs się zapisać. W Instytucie Goethego to ponad 500 EUR, ale w Volkshochschule 260 EUR a w szkołach językowych dla Polaków nawet ok. 80 EUR miesięcznie. Jednak to nie kurs a własna motywacja jest najważniejsza. Kurs pomaga tym co się chcą nauczyć.

      Dlatego uważam że ANNA ma rację, brytyjski Premier ma rację, a Autor notki się czepia.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…