W Gryfinie jest ksiądz, któremu zdarza się raz to szarpnąć chłopca, raz to uderzyć dziewczynkę. Właśnie znalazł się pod policyjnym dozorem i ma zakaz zbliżania się do pobitych dzieci. Katabas do winy się nie przyznaje. Prokuratura prowadzi śledztwo, które gdy potwierdzi to co mówią świadkowie, może spowodować, że duchownemu grozić będzie rok w więzieniu.
Parę dni temu dni temu, proboszczującemu w parafii pw. Niepokalanego Serca Maryi w Gryfinie księdzu, podpadł mały parafianin. Ksiądz zaczął go szarpać, co skończyło się upadkiem chłopca, w wyniku którego dzieciak upadł na kamienie. Rodzice dzieciaka nie odpuścili i zgłosili sprawę na policję. Teraz nad postępowaniem czuwa prokurator.
Nie jest to pierwszy przejaw osobliwego stosunku duchownego do nieletnich. W maju proboszcz uderzył 14-letnią dziewczynkę. Nie spodobało mu się, że po tym jak odprowadziła siostrę na przygotowanie do Pierwszej Komunii, wyszła z kościoła i bawiła się na odnowionym gzymsie. Nie podobało się na tyle, że wyszedł i dwakroć uderzył 14-latkę w twarz.
Tłumaczenia proboszcza sprowadziły się wtedy do zaprzeczenia uderzeniom. On – jak mówił – „tak ją pyknął rękę i klepnął w szyję”. No i w związku z tym nie miał sobie nic do zarzucenia.
Prokuratura uznała jednak, że ksiądz się myli. Proboszcz usłyszał zarzuty. Teraz prokurator dopisał do postanowienie coś jeszcze – ksiądz ma sprawę o naruszenie nietykalności cielesnej dwójki małoletnich. Prokuraturze i policji udało się też spowodować, że gryfickiemu duchownemu sąd zabronił zbliżania się do pokrzywdzonych dzieci.
Nikt z wymiaru sprawiedliwości nie wpadł na to, że przydałaby się prewencja polegająca na wydaniu zakazu zbliżania się do wszystkich nieletnich, bo jak widać księdzu w ich biciu nie przeszkadza nawet działanie w sytuacji recydywy.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
przynajmniej nie ich dyma to jakieś pocieszenie…
nic mu nie grozi, rzadzi pis