Królewskie Towarzystwo Wspierania Sztuki, Przedsiębiorczości i Handlu (The Royal Society for the Encouragement of Arts, Manufacturers and Commerce, RSA) w swoim najnowszym raporcie zarekomendowało wprowadzenie dochodu podstawowego (basic income) w Wielkiej Brytanii.
Byłby on alternatywą dla dotychczasowego systemu podatków i świadczeń na Wyspie. Likwidacji uległyby dotychczasowe zasiłki dla bezrobotnych, niepełnosprawnych i rodzinne.
Jak szacują eksperci Towarzystwa, dochód podstawowy, który objąłby wszystkich obywateli w tym także dzieci, kosztowałby dodatkowy 1% PKB. Szacunki te opierają się na założeniu, że roczny dochód podstawowy dla osób w wieku od 25 do 65 lat wyniesie 3 692 funty, a dla osób powyżej 65 lat dwukrotność tej kwoty. Dla dzieci byłby on wyższy niż dla dorosłych do czasu osiągnięcia przez nich wieku szkolnego, kiedy kwota byłaby niższa.
W założeniach projektu, dochód podstawowy byłby mniejszy dla osób zarabiających ponad 75 tys. funtów rocznie, a zarabiający ponad 150 tys. funtów nie otrzymaliby ani pensa. Autorzy projektu dodają, że nie obejmuje on jak na razie świadczeń mieszkaniowych, a włączenie ich do systemu dochodu podstawowego wymaga jeszcze doprecyzowania.
Przeciwnicy bezwarunkowego dochodu podstawowego argumentują, że „zabije” on w ludziach chęć do pracy. Nie biorą przy tym pod uwagę faktu, że będzie on de facto niewystarczający, aby pokryć wszystkie konieczne wydatki. Przyszła automatyzacja większości zawodów sprawi, że potrzebne staje się nowe bardziej elastyczne stanowisko odnośnie społecznych celów zatrudnienia.
Finowie będą pierwszymi, którzy otrzymają dochód podstawowy. Od 2017 r. każdy dorosły obywatel Finlandii otrzyma 800 euro miesięcznie i bez, często upokarzającej, ingerencji państwa będzie decydował na co je wyda. „Wirus” wprowadzenia bezwarunkowego dochodu podstawowego może się rozprzestrzenić w Europie szybciej niż się spodziewamy. Tym bardziej, że nad jego wprowadzeniem debatuje się już w Szwajcarii i niektórych miastach Holandii.
Koncepcję dochodu przysługującego każdemu obywatelowi po raz pierwszy przedstawił w 1795 amerykański rewolucjonista, jeden z Ojców Niepodległości Thomas Paine. Do zwolenników dochodu podstawowego należały tak różne osoby jak Napoleon, Erich Fromm Martin Luther King, ale też ekonomiści John Kenneth Galbraith,Paul Samuelson, Milton Friedman oraz Friedrich von Hayek.
Liberalni ekonomiści zwolennicy dochodu podstawowego argumentują, między innymi, że dochód podstawowy zmniejszy biurokrację, skłoni ludzi do większej innowacyjności i podejmowania ryzyka, oraz że każde państwo powinno ludziom zapewnić instytucjonalne warunki niezbędne do godziwego życia.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
odmóżdżone „lewactwo” tj. strajk.eu – razem.pl – Krytyka Polityczna (ze szczególnym wskazaniem na „guru” Sierakowiak – po „badaniach” na Harvard University jako „visting fellow” – widzicie głupki naukowe w Warsiawie te Czapińskie, Śpiewaki, Rychardy,etc : Sierakowiak „potrafi” PROWADZIĆ BADANIA NA Harvard University a wy nie) zapominają o kilku sprawach:
– WSZYSTKIE PRZYWOŁANE persony (choć ja akurat nic nie wiem o „pracach” Napoleona w tej kwestii) WIĄŻĄ DOCHÓD PODSTAWOWY jednostki z PRACĄ WYTWARZAJĄCYMI DOBRA/PRODUKTY MATERIALNE!!!!! aby je sprzedać!!! czyli MIEJSCAMI PRACY na jakich wytwarza się DOBRA/PRODUKTY MATERIALNE!!! a drobna „różnica” jest taka – i to jest przywołane ale zdawkowo aby zafałszować INTENCJONALNIE (przez piszącego felieton bo ……darujmy sobie: szkoła „dziennikarska” po UWarszawa albo studium PR przy PANie – u Rycharda) – że tzw. „neoliberałowie” (chociaż Hayek nim nie jest) i Friedman wierzą w „wolną rękę rynku” (stąd „kreatywność”, „innowacyjność” itp newspeach) podczas gdy pozostali (Galbraith, etc) postulują CZYNNĄ ROLĘ PAŃSTWA w KREOWANIU MIEJSC PRACY. Thomas Paine jest zupełnie odmiennym przypadkiem choćby ze względu na czasy w jakich żył.
„Dochód podstawowy” w ujęciu „lewaków” albo „Cultural Marxists” to coś takiego jak 500+ jakie proponuje PiS a tego ŻADEN BUDŻET ŻADNEGO PAŃSTWA NA ŚWIECIE nie zdzierży nawet jak sobie będą produkować kasę dzięki niezliczonej ilości QE (to w USA) czy OMT (to w EU) – w takich wersjach jak są stosowane obecnie (i tak czy siak to nie działa ani w USA ani w EU bo to jest nie od „działania” tylko aby banki zarabiały).
I to by było na tyle!!! Co o „dochodzie podstawowym” powie JKM czy Balcerek czy Petru czy Urban (nawrócony na „wolność”) to wiemy bo wypowiadają się nt 500+.
W lewactwie „wulgarnym” czyli alla Polacca: dochód podstawowy to mantra wszystkich tzw. NGOs, „kudzi kultury”, „ludzi nauki” (ptaszkowie niebiescy, nie orzą, nie sieję a żyją sobie) żyjących z naszych podatków a będących dzisiaj – bo wkrótce kasa się skończy – organizatorami tzw. „KOD” czyli obrońcami „demokracji”, „TK”, etc. WON.
za swój pokój płacę 320 gbp/miesiąc plus prąd. powyższa propozycja to 273 funty gwarantowanego dochodu na miesiąc – to kpina. zważywszy na to, że dla bezrobotnych pozostających dłużej niż 6 miesięcy bez pracy to 501 gbp/miesiąc. a 272 funty to jest tygodniówka niewykwalifikowanego robotnika w fabryce w kornwalii (najbiedniejszym regionie wielkiej brytanii i jednym z najbiedniejszych w unii).
Najpierw trzeba pomyśleć, kto jest przeciwnikiem. A to jest głównie jaśniepaństwo, któremu się należy czyścibut albo babcia klozetowa, do sprzątania po nim. Myślę, że właśnie klasowa, antydemokratyczna mentalność – no i oczywiście polska katolicka partia rządzących „Zawiść i Nienawiść” – to najwięksi przeciwnicy.
Druga sprawa: Dyskusja, choć nie praktyka, jest w Niemczech znacznie dalej i wiąże się z pojęciem Przemysł 4.0 czyli z przyszłą produkcją dóbr (nie tylko przemysłowych). I faktem coraz mniejszego zapotrzebowania na pracę ludzką i coraz niższych kosztów wytwarzania i nawet usług. Bo główne marzenie przeciwników to robole do wykonywani prostych czynności nie wymagających wysokich kwalifikacji. W Polsce to choćby zbieranie jabłek, truskawek czy szparagów. Takie maszyny się już pojawiają. Co prawda na razie dwie sztuki w cenie po 200 tys euro. Ale początek jest. I myślę, że z chwilą szerszego wprowadzenie robotów, liczba osób zatrudnionych w rolnictwie spadnie z milionów do kilkudziesięciu tysięcy. Wzrośnie zapotrzebowanie na inżynierów obsługujących roboty. Dlatego może zamiast zawiści i narzekania, że nieroby będą żyć na koszt społeczeństwa (a to nieprawda, bo na koszt robotów) lepiej by było pomyśleć o powszechnym podnoszeniu kwalifikacji. A jeśli ktoś nie chce to i tak taniej jest dać mu na chleb niż zatrudnić policjantów i strażników więziennych żeby chronić się przed złodziejami chleba, z którym i tak trzeba będzie wyrzucać z nadmiaru. Jak dziś.