Listy z prośbą o odstąpienie od zniesienia moratorium na odstrzał łosi wysłali do ministra naukowcy, którzy od lat zajmują się gospodarowaniem populacjami łosi w polskich lasach. To jednak głosy wołających na puszczy.
Mirosław Ratkiewicz, badacz łosi, w 2011 na zlecenie rządu PO-PSL przygotował strategię radzenia sobie ze szkodami, jakie wywołują w lasach łosie. Poprzedni rząd również rozważał odstąpienie od moratorium, ale wycofał się z pomysłu po fali protestów. Ratkiewicz stara się zrozumieć obie strony: przyznaje, że problem istnieje i należy rozwiązywać go lokalnie – również przez odstrzał, jednak zwraca uwagę przede wszystkim na to, że łoś jest „dobrem wspólnym”, a rozporządzenie Szyszki w obecnym kształcie jest „wadliwie skonstruowane”, bo odstrzał odbędzie się poza wszelką kontrolą. Zarzuca również ministerstwu, że nie raczyło skonsultować się ze środowiskami naukowymi. Swój list otwarty udostępnił PAP-owi.
Niezależnie od listu Ratkiewicza, pismo do ministra skierował dyrektor Instytutu Biologii Ssaków PAN w Białowieży, Rafał Kowalczyk. „Odstrzał może być narzędziem w zarządzaniu zasobami przyrody, ale powinien on rozwiązywać konkretne problemy, eliminować bądź łagodzić konflikty na linii człowiek – dzikie zwierzęta i uwzględniać interesy różnych grup społecznych” – pisze w swoim liście i kładzie nacisk na to, że nie ma na dzień dzisiejszy wiarygodnych szacunków na temat rzeczywistej liczebności łosi w polskich lasach, a dane podawane przez środowisko „nie znajdują odzwierciedlenia w rzeczywistości”. „Poziom szkód powinien być wkalkulowany w gospodarkę leśną, gdyż zwierzęta bytujące na danym terenie są naturalnym składnikiem ekosystemów i potrzebują określonych zasobów pokarmowych, co często prowadzi do szkód w drzewostanach” – dodaje, zwracając uwagę na to, że odstrzał łosi w okolicach nadleśnictw koło parków narodowych spowoduje zmiany w populacjach innych zwierząt.
Wreszcie do ministra zwrócił się również Paweł Średziński z Fundacji Dziedzictwo Przyrodnicze. On najchętniej w ogóle zrezygnowałby z odstrzału: „Szkodom w uprawach leśnych można zapobiegać poprzez grodzenie, a w przypadku szkód w uprawach rolnych istnieje już system wypłaty odszkodowań. Ponadto nawet eksperci mają nierzadko problem z ustaleniem, czy szkody rzeczywiście spowodował łoś”.
Wszyscy naukowcy są tez zgodni też co do tego, że odstrzał nie wpłynie na mniejszą ilość wypadków drogowych z udziałem wielkich ssaków. Należy szukać innych rozwiązań.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Znowu chodzi o pieniądze. Za szkody wyrządzone rolnikom przez zwierzęta chronione odpowiada finansowo państwo. Za szkody wyrządzone przez zwierzynę łowną odpowiadają finansowo Koła Łowieckie. Zniesienie moratorium jest niekorzystne dla myśliwych bo straty znacznie przerosną zyski. Nie sądzę zresztą że wiele myśliwych jest zainteresowanych polowaniem na łosie. Bogaci jeżdżą na Białoruś czy Syberię a biedni wolą zjeść dzika.
„Szkodom w uprawach leśnych można zapobiegać poprzez grodzenie, a w przypadku szkód w uprawach rolnych istnieje już system wypłaty odszkodowań.”
To idźmy już na całość: trzeba ogrodzić jakiś teren i tam sobie łosie mogą hasać spokojnie. Nikt im rogów nie utrąci.
A jeśli chodzi o odszkodowania, to nie drażnijcie ludzi – one pokrywają kilka, najwyżej kilkanaście procent rzeczywistych szkód.
Piszta na Berdyczów, szybciej dojdzie