W lipcu tego roku grupa byłych pracowników olsztyńskiej filii Intermarché postanowiła zawalczyć o swoje prawa, zgłaszając do Inspekcji Pracy szereg nieprawidłowości. Te, jak się okazuje, były zgodne z prawdą.
„Kierowniczka nienawidziła ludzi. Pamiętam, jak jeden chłopak został zwolniony za wyjście do szatni”, „Naśmiewała się z otyłości, doprowadziła przez to do zwolnienia się pracownicy” – mówili nam w sierpniu byli pracownicy Intermarché w Olsztynie.
„Pracowałam w tej firmie krótko,dłużej bym nie wytrzymała,niestety wszystko co jest napisane o tej firmie to prawda. Ludzie muszą podpisać weksel na tysiąc złotych,i te pieniądze stracą gdyby chcieli zerwać umowę. Umowa jest na 3 miesiące i pracujesz na umowę zlecenie. Nie możesz wyjść normalnie do domu bo na pierwszej zmianie jak jest dostawa musisz wszystkie palety rozładować,jak już to zrobisz to idziesz i pytasz się czy możesz łaskawie iść już do domu. Pani Karolina nie szanuje nikogo,nawet swojej siostry która pracowała jako fakturzystka,więc o czymś to świadczy”. [pisownia oryginalna] – donosił na portalu GoWork @mmmmonia, przedstawiająca się jako była pracownica Intermarché w Olszynie.
Przeciw takim praktykom wystąpił Społeczny Rzecznik Praw Obywatelskich, Piotr Ikonowicz, jak i miejscowy działacz Nowej Lewicy, Łukasz Michnik oraz prawniczka Martyna Morawska. To oni swą wiedzą i kapitałem politycznym sprawili, że głos pracowników mógł zostać usłyszany.
Jak się okazuje nie tylko według nich pracownicy mieli rację. W piśmie przesłanym przez Państwową Inspekcję Pracy grupie sygnalistów czytamy, że:
„Podjęte w trakcie kontroli działania, w tym przesłuchania świadków, analiza przedstawionych dokumentów pozwoliły na dokonanie ustaleń i wykazanie nieprawidłowości odnoszących się do:
1/ zawierania umów cywilnoprawnych przy zatrudnianiu osób oraz umieszczania w nich klauzul o karach pieniężnych;
2/ sposobu prowadzenia ewidencji czasu pracy zatrudnionych pracowników;
3/ stanu bhp, w tym sposobu przeprowadzania i dokumentowania odbycia szkoleń z zakresu bhp;
4/ sposobu realizowania przez pracodawcę obowiązku przeciwdziałania mobbingowi;
5/ zasad stosowania monitoringu w zakładzie”.
Jednocześnie PIP stwierdził, że co do mobbingu, ze względu na panujący w Polsce stan prawny, byłym pracownikom pozostaje jedynie droga sądowa. Mobbingu nie może zostać stwierdzony podczas kontroli Państwowej Inspekcji Pracy.
„To nasz olbrzymi sukces – pracowników, aktywistów, związkowców i prawników. Obszerne zawiadomienie, które złożyliśmy w lipcu, miesiące pracy przy docieraniu do kolejnych osób, które pracowały w zakładzie, wytworzona przez nas presja medialna – to wszystko obudziło Państwową Inspekcję Pracy. Ta wykonała swoją pracę i potwierdziła patologie, które wskazywaliśmy. Teraz Inspektor podejmie kroki, by zmienić warunki zatrudnienia w Intermarche. To wszystko przywraca wiarę w instytucję Inspekcji Pracy, która mimo swych małych kompetencji pokazała, że jest w stanie podejmować pro-pracownicze działania” – mówi w rozmowie z nami Łukasz Michnik.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…