„Jeżeli ktoś kogoś wyroluje, to na drugi raz z chujem do stołu się nie siada” – mówili podczas protestu górnicy. Kilka tysięcy osób protestowało przeciwko likwidowaniu kopalni. Obawiają się, że dojdzie do zapaści całego regionu.
Nadal nie wiadomo jaka przyszłość czeka KWK Brzeszcze. Górnicy protestowali z powodu niewypełnienia zapisów styczniowego porozumienia, podpisanego pomiędzy rządem a związkami. To w tej kopalni kilka miesięcy temu rozpoczął się strajk, który później rozlał się na inne kopalnie Kompanii Węglowej. 1 października górnicy ogłosili gotowość strajkową i zapowiedzieli przyjazd do Warszawy.
W proteście udział wzięli również politycy. Poza Pawłem Kukizem na miejscu była między innymi kandydatka na premiera Prawa i Sprawiedliwości i szef „Solidarności”. – Doprowadzimy do tego, że polskie górnictwo będzie się świetnie rozwijało, a miejsca pracy będą nie tylko utrzymane, ale będą powstawały nowe – obiecywała Beata Szydło.
– Dziś jesteśmy tutaj, aby kolejny raz krzyczeć na całą Polskę, że Śląsk, górnicy, ich rodziny nie dadzą się omamić. Nie damy zamknąć naszych żywicielek, kopalń, bo to dla nas być albo nie być. Powtórzę to, co mówiłem tutaj do posłów PO i PSL osiem miesięcy temu: wiemy jak wyglądacie, gdzie mieszkacie i my wam za to odpowiednio podziękujemy – mówił obecny na demonstracji szef NSZZ „Solidarność” Piotr Duda.
Na demonstracji obecny był także przewodniczący śląsko-dąbrowskiej Solidarności Dominik Kolorz. To właśnie on naciskał w styczniu tego roku na podpisanie porozumienia z rządem Ewy Kopacz.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
