Sąd w RFN: jedzenie na śmietniku powinno się zmarnować, wynoszenie go to kradzież

Myśleliście, że kapitalizm w 2020 roku ma bardziej ludzką twarz niż ten XIX wieczny? Niestety, wyrok najwyższej niemieckiej instancji prawnej żywo przywołuje historię, która zainspirowała Karola Marksa do opracowania całościowej krytyki kapitalistycznych warunków. W latach trzydziestych osiemnastego wieku młodego wówczas filozofa zbulwersowała ustawa o kradzieży drzewa (znosząca zwyczajowe prawo pozwalające chłopom bezpłatnie zbierać chrust w lasach). Marks zrozumiał wtedy, że kapitał nie tylko wyzyskuje klasę pracującą, ale również dokonuje zaboru tego, co wspólne.

W 2020 roku w Niemczech kapitalizm skolonizował śmietniki. Zgodnie z wyrokiem sądu obywatel, który spróbuje wykorzystać to, co zostało wyrzucone, będzie traktowany jak złodziej.  To odpowiedź na skargę dwóch studentek z Górnej Bawarii, które złożyły skargę konstytucyjną na orzeczenia sądów niższej instancji.  Trybunał w Karlsruhe oddalił ich wniosek. Sąd orzekł, że w świetle prawa karnego rolą ustawodawcy jest również ochrona własności nawet rzeczy bezwartościowych ekonomicznie. Święta własność rozszerza więc swoje panowanie.

Jak doszło do wydania tak kuriozalnego werdyktu? Dwie freeganki wyławiały nocą owoce, warzywa i jogurty ze śmietnika supermarketu w Olching koło Monachium. Chciały zaprotestować w ten sposób przeciwko temu, że sklepy masowo wyrzucają nadająca się jeszcze do jedzenia żywność. Ponieważ kontener z odpadami był zamknięty i gotowy do wywózki, sąd rejonowy w Fürstenfeldbruck skazał studentki za kradzież na osiem godzin pracy społecznej i grzywnę w wysokości 225 euro w zawieszeniu. Bawarski Sąd Najwyższy utrzymał w mocy ten wyrok w październiku ub.r.

Logika jakiej korzyści stałe za taką decyzją? Odpowiedź wydaje się oczywista – ochrona zysków kapitalistów, którzy ponoszą straty, gdy klienci zamiast kupować, odzyskują żywność ze śmietników.

W Republice Federalnej Niemiec co sekundę lądują na śmietniku trzy tony żywności.