– Należałoby zapewnić jakiś trwały status (ochrony – PAP) Puszczy Białowieskiej, żeby nie była ona traktowana zgodnie z ustawą o lasach jako zwykły las gospodarczy – mówił po czwartkowym spotkaniu na temat wycinki ostatniego pierwotnego lasu w Europie prof. Jerzy Gutowski z Instytutu Badawczego Leśnictwa i Politechniki Białostockiej.
Zarówno prof. Gutowski, jak i inni paneliści biorący udział w spotkaniu zorganizowanym przez inicjatywę „Kocham Puszczę”, byli w zasadzie jednomyślni – kornik drukarz, przedstawiany jako niebezpieczny szkodnik, nie jest zagrożeniem dla Puszczy Białowieskiej, w przeciwieństwie do planów Ministerstwa Środowiska.
Dr hab. Paweł Kowalczyk z Instytutu Biologii Ssaków PAN w Białowieży postulował objęcie całego obszaru Puszczy ochroną i nieprowadzenie na jej terenie gospodarki leśnej, tak jak dzieje się to po drugiej stronie granicy. Ok. 40 proc. Puszczy Białowieskiej to naturalny, pierwotny las; zaledwie połowa jest objęta ochroną. – Ja nie mówię, że gospodarka leśna jest zła. Ale musimy pamiętać, że Puszcza Białowieska jest wyjątkowa, i gospodarka leśna, która tu występuje, powinna być też prowadzona na zasadach wyjątkowych – wyjaśniał. Jego zdaniem w celu zaspokojenia potrzeb lokalnej ludności powinno się eksploatować tylko najbardziej zmienione przez człowieka fragmenty lasu. – Stać nas na to. Puszcza Białowieska stanowi zaledwie 0,7 proc. polskich lasów. Ale to las, który pokazuje, jak wyglądały lasy setki tysięcy lat temu. To ostatni taki fragment – apelował.
Minister Jan Szyszko podpisał aneks do Planu Urządzenia Lasu 25 marca br., zakłada on ponad czterokrotne zwiększenie wycinki w ciągu następnych 10 lat. Decyzja tłumaczona była wzrostem liczebności (gradacją) kornika drukarza, jednak, jak twierdzi prof. Gutowski ta już teraz zaczyna spadać, zwłaszcza na terenie rezerwatu i parku narodowego. Inaczej wygląda sytuacja w lasach gospodarczych, gdzie gradacja może jeszcze potrwać. Specjalista zapewnia jednak, że wycinka nie jest sposobem na walkę z kornikiem. – Do gradacji kornika w polskich lasach dochodzi co jakiś czas, i zwykle trwa ona 3-4 lata, po czym się załamuje. Zatrzymanie gradacji – zwalczanej, czy nie zwalczanej – następuje wyłącznie na skutek naturalnych sił oporu środowiska. Człowiek nie jest w stanie skrócić czasu trwania gradacji. To przyznają nawet najzagorzalsi zwolennicy cięć – tłumaczył prof. Gutowski. Wyjaśnił, że żeby w ogóle ograniczyć populację kornika, trzeba by wyciąć nawet 80 proc. świerków, co jest wykluczone ze względu na ochronę rezerwatów. Ekspert stwierdził także, że wycinka czy wywożenie z lasu martwych drzew stanowi poważne zagrożenie dla ekosystemu – niszczona jest gleba, runo, podrosty i krzewy, okalecza się też inne drzewa. Niszczy się rzadkie gatunki, zasiedlające martwe pnie.
Zagrożenia w korniku drukarzu nie widział też dr hab. Marcin Zych z Wydziału Biologii Uniwersytetu Warszawskiego. Specjalista wyjaśnił, że świerki stanowią niewielką część drzewostanu, często są sztucznie dosadzone przez człowieka i że to nie te drzewa zasługują na największą ochronę. – „Tym, co chcemy chronić w Puszczy Białowieskiej, są niżowe lasy liściaste. Tymczasem nic złego im się nie dzieje. Ich stan zachowania jest bardzo dobry, a nawet świetny w rejonach, gdzie nie staramy się w nie ingerować. W rejonach, gdzie pozostają pod działaniem leśników – stan ich zachowania jest niestety gorszy – mówił.
Niestety, minister Szyszko nie słucha w tej sprawie głosów ekspertów, które nie zgadzają się z jego osobistą, bardzo mocną opinią, według której bez pił i siekier Prawa i Sprawiedliwości pierwotny las, liczący sobie kilka tysięcy lat wymrze ze względu na obecność „pasożytów”.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Już mnie uszy bolą od czytania i powtarzania. Zamiast wymyślać proch i świat od nowa może by się zwrócić do Niemiec i poprosić o wyniki i oceny zjawiska, które tam także miało miejsce. To nieprawda, że kornik nie może zniszczyć lasu. W Niemczech zniszczył całkowicie tysiące hektarów parku narodowego Bawarski Las przy granicy Czech. Aż przykro oglądać kikuty drzew dookoła. Podobno dzisiaj jeżdżą tam wycieczki żeby oglądać, co odrosło. Kto chce niech zobaczy zdjęcia na pierwszej stronie Nationalpark-Bayerischer-Wald.de.
Bo kornik drukarz jest groźny dla lasów iglastych monokulturowych, zwłaszcza świerkowych, czyli najczęściej sztucznych. Las naturalny go się nie obawia, las gospodarczy tak. Temat do znudzenia wałkowany był w PRL ponieważ kornik (ale nie tylko on ) był wielkim zagrożeniem dla socjalistycznej gospodarki leśnej.
Jako materiał do przemyśleń polecam wizytę w Kampinowskim Parku Narodowym i zapoznanie się ze stanem Obszarów Ochrony Ścisłej. To obszary gdzie jakakolwiek ingerencja człowieka jest zabroniona. Okazuje się że maja się świetnie a boją się jedynie ognia. Natomiast dawne nasadzenia sosnowo-świerkowe rzeczywiście mogą być zagrożone.
Popatrz, jeszcze kilkaset lat temu Mazowsze czy Podlasie porośnięte było gęstą puszczą. Jak to pozbawione ochrony człowieka bezbronne środowisko leśne mogło przetrwać tysiące lat? Kryje się za tym jakaś niewytłumaczalna tajemnica, Boska troska, czy może zrównoważony ekosystem?
Podsumowanie: Pan Minister realizuje jakieś sobie znane cele, a nie stara się ochronić Puszczę. Kornik to tylko wymówka. Nie bądź naiwny.
PiSiarstwo działa w myśl zasady „co by tu jeszcze spieprzyć”. Puszcza Białowieszczańska jest ostatnią rzeczą jeszcze nie spieprzoną. Talibańczycy wysadzili posągi w Bamianie, PiSdziectwo wyrżnie puszczę. I dzięki temu kaczka przejdzie do historii!
Pan Profesor jako naukowiec powinien jednak wiedzieć że nie istnieje coś takiego jak stały status ochrony. Nawet jak przez 100 lat będzie bowiem przestrzegany to przyjdzie taki np. PiS i popsuje niczym stadninę koni arabskich.
Dla barbarzyńców nie ma świętości innych niż ich własne. Dlatego cieszę się że druga część Puszczy leży na obszarze Białorusi gdzie pisia władza nie sięga.
Алякса́ндр Рыго́равіч, w Tobie nadzieja!
Jezu, ludzie to jest przecież proste. Drzewa, które wychowały się pod presją kornika są na niego bardziej odporne. Dlatego opłaci się zostawić ten kawałek puszczy żeby uzyskać odmiany drzew odpornych na kornika. Jak PiS tego nie rozumie to niech spjerdalla.