Stany Zjednoczone wychodzą z programu ograniczenia emisji gazów cieplarnianych w elektrowniach węglowych. Donald Trump dekretem zlikwidował wczoraj Plan Czystej Energii Baracka Obamy.
Dwa lata temu Sekretarz Stanu USA John Kerry wydał ważne oświadczenie: „Plan Czystej Energii prezydenta Obamy jest mocnym sygnałem, że Stany Zjednoczone przewodzą światu w zwalczaniu groźby zmian klimatycznych. Spełniamy międzynarodowe zobowiązania podejmując kroki na rzecz zmniejszenia emisji gazów cieplarnianych pochodzących z największych źródeł oraz spełniając swą powinność w zakresie zapewnienia przyszłym pokoleniom bardziej bezpiecznej i zdrowszej planety.
W gospodarce amerykańskiej największym źródłem emisji dwutlenku węgla są elektrownie. Ograniczając emisję z tych źródeł próbujemy rozwiązać problem u samych jego podstaw. Wraz z dalszym zmniejszaniem szkodliwych emisji wprowadzamy również czystsze źródła energii, co pomoże nam w przejściu do sektora energetycznego o niskim stopniu emisji dwutlenku węgla i jednocześnie umożliwi rozwój gospodarki”.
Od wczoraj to wszystko jest już nieaktualne. Pod pretekstem stworzenia nowych miejsc pracy Donald Trump podpisał dekret znoszący przepisy ograniczające emisję gazów cieplarnianych. Zdaniem prezydenta, ma to być początek wprowadzania wielostopniowego planu mającego zapewnić Ameryce „niezależność energetyczną”. Nie obyło się też bez opowiadania przez prezydenta dyrdymałów o tym, że jego projekt spowoduje, że produkowana z węgla energia będzie „czystą energią, a jego administracja dołoży wszelkich starań, aby dbać o przyrodę”.
Obrońców środowiska takie zaklęcia nie przekonały i zapowiedzieli ogólnoamerykański protest przeciwko dekretowi.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…