Czy w jednym z łódzkich sklepów sieci Stokrotka doszło do oburzających aktów mobbingu? Tak twierdzą pracownice, a ich informacje bada Państwowa Inspekcja Pracy i prokuratura.
Sprawę opisuje łódzka „Gazeta Wyborcza”, a zarzuty byłych lub urlopowanych pracownic Stokrotki przy ul. Pomorskiej w Łodzi są bardziej niż poważne.
– Siedziałyśmy przez 5 dni w tygodniu po 16 godzin, od 6 do 22 – opowiada była zastępczyni kierowniczki placówki, a następnie opowiada, jak kierowniczka sklepu uniemożliwiała im odbieranie wypracowanych nadgodzin, które następnie znikały z systemu ewidencji. Szefowa potrafiła również zmieniać grafik zmian i z dnia na dzień decydować, czy pracownice będą mogły skorzystać z ustalonego wcześniej terminu urlopu, czy jednak nie. Gdy któraś z pracownic się poskarżyła, ryzykowała, że usłyszy, iż nadaje się do zwolnienia.
Kolejny poważny zarzut to fałszowanie podpisów członkiń załogi sklepu na sprawozdaniach i drukach „Kasa wydała”. A także poddawanie pracownic mobbingowi. Jego ofiarą miała paść była zastępczyni kierowniczki placówki. Kobieta opowiedziała łódzkiej „GW”, że szefowa, sama pozostając w domu, wysyłała jej długie listy zadań do wykonania, niemożliwe do zrobienia w ciągu jednego dnia. Pewnego dnia kobiecie pękły żylaki. Mimo to musiała dokończyć pracę na zmianie, a w kolejnych dniach szefowa nie chciała nawet słyszeć o wizycie u lekarza i zwolnieniu.
O innej byłej kasjerce ze Stokrotki koleżanki opowiedziały, że nigdy nie dostawała pozwolenia, by wyjść na przerwę. – Nie wytrzymała i zjadła cukierka na sali. Szefowa powiedziała, że albo podpisze rozwiązanie umowy za porozumieniem stron, albo wyrzucą ją za kradzież. Odeszła sama – mówią.
Kobiety zwróciły się o wsparcie do Stowarzyszenia Bratnia Pomoc i z jego pomocą zgłosiły sprawę do PIP oraz do prokuratury. – Trwają czynności sprawdzające. W ciągu miesiąca podejmiemy decyzję co do zasadności wszczęcia postępowania. Obecnie pracujemy nad doprecyzowaniem zawiadomienia poprzez uzupełniające przesłuchania – mówi łódzkiej „GW” rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi Krzysztof Kopania.
Spółka Stokrotka zapewnia, że wdrożone zostały w niej wewnętrzne procedury antymobbingowe i trwają działania na rzecz ustalenia, czy faktycznie pracownice padły ofiarą takiego traktowania.
Polska trasa koncertowa probanderowskiego artysty
W Polsce szykuje się występ znanego, przynajmniej na Ukrainie artysty i szołmena Antona Mu…
Sieć stokrotka wywodzi się z dawnego Eldorado SA, tam traktowano pracowników jak śmieci, gdyby zliczyć tylko wartość przepracowanych a nie zapłaconych nadgodzin wyszłaby ogromną suma. Wszystko wymuszano straszeniem i mobbingiem. Mnie takie praktyki w stokrotkach nie dziwią, mają wprawę.
Ja pi..dolę. Dziki kraj.