![](https://strajk.eu/wp-content/uploads/2017/09/Pomnik_kruczkowski-800x475.jpg)
Literaturoznawcy z Uniwersytetu Śląskiego zabrali głos w sprawie bezsensownej dekomunizacji. Przekonują, że Bruno Jasieński i Leon Kruczkowski to twórcy, których dorobek wart jest poznawania i upamiętniania, a nie wykreślania z przestrzeni publicznej.
![](https://strajk.eu/wp-content/uploads/2017/09/Bruno_Jasienski-200x300.jpg)
Ustawa dekomunizacyjna z kwietnia 2016 r. doprowadziła już do niejednego absurdu. Instytut Pamięci Narodowej w imię forsowania jedynej słusznej polityki historycznej wyrzuca z przestrzeni publicznej antyfaszystowskich polskich bojowników o niewłaściwej, bo lewicowej orientacji politycznej, czy lokalnych bohaterów walki o sprawiedliwość społeczną. Na liście patronów do skreślenia znaleźli się również pisarz Leon Kruczkowski i Bruno Jasieński.
W pierwszym przypadku IPN nie pochylił się nawet nad wartością twórczości literackiej „niewłaściwego” patrona. Uznał po prostu, że dyskwalifikuje go działalność w PZPR, pełnienie funkcji wiceministra kultury w Tymczasowym Rządzie Jedności Narodowej i pięcioletnie zasiadanie w Radzie Państwa. Jeśli chodzi o Jasieńskiego, IPN łaskawie zauważył, że chodzi o współtwórcę futuryzmu, a więc osobę znaczącą dla polskiej literatury. Dalej jednak doszedł do wniosku, że twórcze zasługi Jasieńskiego kasuje jego zaangażowanie polityczne – działalność we Wszechzwiązkowej Komunistycznej Partii (bolszewików), przynależność do Międzynarodowego Zjednoczenia Pisarzy Rewolucyjnej, pochwały represji stalinowskich. Odnotować w tym miejscu wypada, że Jasieński w ostatecznym rozrachunku padł ofiarą wielkiego terroru. Został rozstrzelany w 1938 r., a prawda o okolicznościach jego śmierci wyszła na jaw dopiero po wielu latach. Miał być zapomniany. Tego samego teraz życzy mu IPN.
Rada Instytutu Nauk o Literaturze im. Ireneusza Opackiego Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach jednogłośnie przyjęła uchwałę w obronie obu twórców. Specjaliści od polskiej literatury wytknęli IPN-owi tendencyjność i zaznaczyli, że spojrzenie na Jasieńskiego i Kruczkowskiego wyłącznie przez pryzmat poglądów i politycznego zaangażowania jest niewiele warte. Zignorowanie osiągnięć dramatopisarskich Kruczkowskiego i nowatorstwa poezji Jasieńskiego „jest niedopuszczalną redukcją i otwiera pole do manipulacji, które mogą prowadzić do zubożenia polskiej tradycji kulturowej o dorobek, który nie może ulec zapomnieniu”.
Co ciekawe, IPN już raz chciał dekomunizować Jasieńskiego. W 2009 r. Instytut zażądał od rodzinnego miasta poety, Klimontowa (woj. świętokrzyskie), by pozbył się ulicy jego imienia, jako że w ocenie policji historycznej była ona „formą gloryfikacji wymierzonej w niepodległość Polski polityki Józefa Stalina”. Władze miasta sprzeciwiły się, a ówczesny prezes Instytutu zmienił zdanie – Janusz Kurtyka napisał nawet list, w którym nazwał żądanie dekomunizowania Jasieńskiego „błędem pracowników”, a jego samego „ważną postacią polskiej kultury”.
Rząd zrzuca maskę
Dzisiejszy dzień przejdzie do historii jako symbol kolejnej niedotrzymanych obietnic przed…
Niedługo będą tylko ulice świętej kaczki albo prezesa wszystkich prezesów. No i błogosławionego IPeNa.
pisuary dążą do tego by obowiązywały mądrości jedynego wodza posr..ej kaczki