Ponad 250 milionów pracowników wzięło udział w strajku generalnym w Indiach ogłoszonym przez dziesięć central związkowych i federację 250 organizacji rolników. Związkowcy szacują, że strajk przybrał jeszcze większy zasięg niż podobny protest w styczniu tego roku. Wstrzymały pracę wszystkie sektory gospodarki, w tym porty, kopalnie, huty, transport publiczny, placówki medyczne i handlowe, banki, firmy ubezpieczeniowe i urzędy. Doszło do blokad dróg i linii kolejowych.
Maszerujący na Delhi rolnicy w wielu miejscach starli się z policją.
„Strajk był totalny w wielu centrach przemysłowych w kraju, m.in. w stanach Karnataka, Telangana, Pendżab, Maharashtra i w Delhi. Strajkowała też większość pracowników w portach Kalkuta, Madras, Tuticorin, Koczin, Jawaharlal Nehru Port, Visakhapatnam i Paradip. W strajku uczestniczyli też pracownicy kopalń węgla i rud żelaza, hutnicy, w tym – pomimo gróźb ze strony pracodawców – pracownicy tymczasowi. Strajk był bliski totalnemu w sektorze publicznym w miastach Bangalore i Hajdarabad. Publiczny i prywatny transport drogowy został poważnie dotknięty strajkiem w takich stanach, takich jak Assam, Pendżab i Madhya Pradesh” – raportowała komunistyczna centrala związkowa Centrum Indyjskich Związków Zawodowych (CITU).
Związkowcy żądali wycofania przez rząd niekorzystnych dla pracowników zmian w kodeksie pracy, systemie emerytalnym i ustawodawstwie rolnym, które przeforsował w tym roku konserwatywno-nacjonalistyczny rząd Narendry Modiego. Ponadto domagano się zaprzestania prywatyzacji sektora publicznego oraz pomocy materialnej i żywnościowej dla osób, które straciły pracę w wyniku kryzysu pandemicznego. Chodzi o zasiłek w wysokości 101 USD dla wszystkich rodzin, których dochody wynoszą mniej niż minimum socjalne, 10 kg bezpłatnej racji żywnościowej na osobę co miesiąc dla wszystkich potrzebujących, a także rozszerzenie z obecnych 100 do 200 dni w roku gwarancji zatrudnienia na obszarach wiejskich oraz rozszerzenie tego programu na obszary miejskie.
W dniach poprzedzających protest doszło do aresztowań kilkuset działaczy związkowych i komunistycznych, ale nie powstrzymało to strajku. „Używając pandemii Covid-19 jako pretekstu, rząd rozpętał zakrojone na szeroką skalę represje. Policja użyła brutalnych środków, próbując powstrzymać setki tysięcy pracowników i rolników, którzy znajdują się w drodze do Delhi, aby pokojowo demonstrować w stolicy w dniach 26 i 27 listopada” – relacjonował portal federacji związkowej Industriall. – Aresztowano wielu naszych towarzyszy z organizacji dzielnicowych, jednak wezwanie do strajku zostało masowo podjęte przez mieszkańców wsi i miast – komentował Suryakanta Mishra, sekretarz Komunistycznej Partii Indii (Marksistowskiej) w stanie Bengal Zachodni.
Do masowego udziału w strajku znacznie przyczyniła się coraz gorsza sytuacja ekonomiczna, rosnące bezrobocie i zaległości płacowe. – Pracownicy są źli, ponieważ zostali porzuceni zarówno przez rząd, jak i pracodawców, gdy najbardziej potrzebowali pomocy z ich strony. Gniew dojrzewał długo. Już wcześniej istniała niepewność co do perspektyw zatrudnienia, a teraz walka o przetrwanie stała się jeszcze trudniejsza – uważa Anurag Saxena, sekretarz Centrum Indyjskich Związków Zawodowych w Delhi.
„Robotnicy i chłopi nie spoczną, dopóki katastrofalna i destrukcyjna polityka rządu Indyjskiej Partii Ludowej nie zostanie odwrócona. Dzisiejszy strajk to dopiero początek. Przed nami znacznie bardziej intensywne walki” – zapowiada centrala związkowa CITU.
Polska trasa koncertowa probanderowskiego artysty
W Polsce szykuje się występ znanego, przynajmniej na Ukrainie artysty i szołmena Antona Mu…