Państwowa Inspekcja Pracy stwierdziła nieprawidłowości w stosowaniu regulacji normujących czas pracy. Związki zawodowe ostrzegały, że tak będzie już dwa lata temu.
W latach 2013-14 przeprowadzono prawie 3 tysiące kontroli u pracodawców zatrudniających łącznie ponad 300 tys. pracowników. Wyniki kontroli są oburzające. Według Państwowej Inspekcji Pracy, pracodawcy często nieuczciwie rozliczają czas pracy, decydujący o wysokości zarobków. W ponad połowie skontrolowanych przedsiębiorstw nie prowadzono ewidencji czasu pracy.
– Są to uchybienia formalne, ale mają wpływ np. na naliczanie i wypłatę świadczeń należnych pracownikom – tłumaczy Danuta Rutkowska, rzecznik prasowy Głównego Inspektora Pracy. Nie rejestrując całego czasu pracy, pracodawcy unikają płacenia nadgodzin czy wyższych składek na ubezpieczenie społeczne.
Uchwalona w czerwcu 2013 roku ustawa wydłużyła okres rozliczeniowy czasu pracy z 4 do 12 miesięcy, „jeżeli jest to uzasadnione przyczynami obiektywnymi lub technicznymi lub dotyczącymi organizacji pracy”. Przeciwko takim rozwiązaniom protestowały związki zawodowe. Liderzy trzech dużych central – Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych, NSZZ „Solidarność” i Forum Związków Zawodowych – ostrzegali, że wydłużenie okresu rozliczeniowego w praktyce oznaczać będzie wydłużenie czasu pracy, likwidację płatnych dodatków za nadgodziny, a tym samym znaczne obniżenie wynagrodzeń. Czyli dokładnie to, co dzieje się w tej chwili.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Warto dodać, że protestowali — jak to często z nimi bywa zresztą — zupełnie nieskutecznie. W tym czasie pracowałem przy OPZZ i dobrze pamiętam to gigantyczne frajerstwo. Sam chodziłem za Guzem i kazałem mu iść na posiedzenie KT (wtedy jeszcze działała) z projektem ustawy pod pachą, a nie na pałę. Mówiłem, że go oszukają przy pierwszej sposobności i jeszcze sam się wyłoży razem z pozostałymi „liderami” i że podprowadzą ich argumentując, że to tylko na czas kryzysu. Ja naiwnym prowincjuszem trzeba być, żeby tak się dać ograć. Nie wiem.