W Polsce działa niemal sześć tysięcy agencji zatrudnienia. Większość zatrudnianych za ich pośrednictwem pracowników to pracownicy tymczasowi. Rekordzista pracował w takim charakterze 13 lat. Wiele agencji celowo upada, by uniknąć płacenia wynagrodzeń.
Agencje pracy tymczasowej powstają w Polsce jak grzyby po deszczu. Jak podaje raport Polskiego Forum HR (dawniej Związek Agencji Pracy Tymczasowej) zrzeszającego największe firmy w branży, w 2015 roku działało 5961 agencji zatrudnienia, czyli blisko siedem razy więcej niż w 2004 r. (867 agencji).
Blisko połowa z nich to agencje prowadzone przez osoby fizyczne w ramach tzw. działalności gospodarczej. Ponieważ nie ma ograniczeń co do formy prowadzonej działalności, wśród agencji zatrudnienia 11 było zarejestrowanych przez związki zawodowe, a 7 przez Kościół katolicki.
Większość agencji zatrudnienia, jak wynika z raportu, koncentruje się na pozyskiwaniu pracowników tymczasowych dla firm. Według danych na 2014 r., za ich pośrednictwem znalazło pracę około 1 mln osób, w tym ponad 700 tysięcy jako pracownicy tymczasowi.
Pracownicy tymczasowi zatrudniani są przez agencje, „delegowani” do firmy, zwanej użytkownikiem (sic!) i zgodnie z prawem powinni mieć wynagrodzenie takie same, jak inni pracownicy. W rzeczywistości agencje spijają śmietankę, zarabiając na różnicy pomiędzy wynagrodzeniem kierowanym do agencji a tym, które ostatecznie trafia do pracownika.
Część agencji celowo „upada”, nie wypłacając pracownikom należnego wynagrodzenia. W 2015 r. z ewidencji zostało wykreślonych 813 agencji, a na ich miejsce powstało 1618. Z pewnością wiele z nich powstaje do obsługi jednego przedsiębiorcy, skoro z usług blisko 6 tysięcy agencji skorzystało 5,1 tysiąca firm. 700 tysięcy pracowników tymczasowych oznacza, że wobec 14,5 mln zatrudnionych, co dwudziesty pracujący w Polsce zatrudniony jest jako tymczasowy.
Przepisy zezwalają na zatrudnianie pracownika przez agencję pracy tymczasowej nie dłużej niż 18 miesięcy w okresie trzech lat. Tyle teoria. W praktyce rekordzista przepracował na umowach tymczasowych łącznie 13 lat. Było to możliwe, gdyż zaprzyjaźnione agencje wymieniały się pracownikami i okres ich pracy liczył się na nowo.
Tymczasowość pracy oznacza ciągłą niepewność, stres, brak możliwości planowania przyszłości. Takiego pracownika łatwiej „dyscyplinować”. Argumenty pracodawców, że praca tymczasowa to swoisty okres próbny przed ewentualnym zatrudnieniem na umowę o pracę nie znajdują odzwierciedlenia w rzeczywistości. Zaledwie co dziesiąty „tymczasowy” zostaje ostatecznie zatrudniony.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Tych zatrudnionych przez yebanych pośredników jest tak naprawdę znacznie znacznie więcej. To zjawisko dotarło już masowo nawet do rzekomo bogatego sektora IT.
Przecież o to robotnicy walczyli w 80-tym i 89-tym roku
Robotnicy zostali oszukani. Nigdzie nie znajdziesz dowodu na to że robotnicy chcieli wprowadzenia kapitalizmu w Polsce. Przeczytaj sobie postulaty sierpniowe to będziesz wiedział czego robotnicy chcieli.
@Andy
Dokladnie. Jeszcze na początku lat 90-tych słowa „kapitalizm” wszyscy (łącznie z prawicą) unikali jak ognia. Kapitalizm został w Polsce wprowadzony tylnymi drzwiami, tak samo jak NATO.
Potwierdzam słowa Andego.